Obserwatorzy

sobota, 27 sierpnia 2016

Rozdział 14.


Jak zawsze zapraszam do czytania i komentowania.

***Josh***

Budzę się punktualnie o 6 rano.Przecieram oczy,wstaję z łóżka i idę do łazienki na krótki prysznic.

Ubieram fioletowy podkoszulek i czarne dresowe spodnie.

Wchodzę do kuchni, załączam czajnik, po czym otwieram lodówkę i wyciągam z niej kilka naleśników z czekoladą.

Kiedy kończę je jeść, zaparzam sobie kawę i wlewam ją do pojemnika na wynos.

Zarzucam na siebie bluzę i wychodzę z mieszkania,a następnie wchodzę do windy i zjeżdżam na parking ,gdzie czeka na mnie mój kierowca.

W drodze na plan piję kawę przeglądając ,przy tym wiadomości ze świata.

Wkurzam się widząc samego siebie uciekającego przez parking przed Miley razem z Liamem.

Człowiek zrobi jedną głupią rzecz i mówią o tym dosłownie wszędzie.To prawda,że gwiazdy nie mają życia prywatnego,a fotograf za zrobienie im jak najbardziej kompromitującego zdjęcia dostaje fortunę.

Gdy już jestem na miejscu, setki fotografów stoją już przy bramach studia. Podjeżdżając bliżej, omal nie rozjechaliśmy kilku z nich, mimo tego,że kierowca piskał na nich klaksonem.

Kiedy wychodzę z samochodu ,rozpoczyna się burza pytań i zdjęć.Gdyby nie okulary przeciwsłoneczne,które mam w samochodzie to kompletnie nic bym nie widział.

-Co takiego się stało,że uciekaliście przed Cyrus?

-Boicie się Miley?

-Czy Miley spotyka się z Liamem?

-Josh,uśmiech.

-Liam chce wrócić do Miley?

-Odezwij się!

-Josh,chodź tutaj-ochroniarz prowadzi mnie do wejścia.

Wchodzimy przez szklane drzwi do budynku w,którym znajduje się biuro Francisa.

Przechodzimy przez długi korytarz pokryty białymi kafelkami i żółtymi ścianami.Gdy już jestem pod samymi drzwiami ,biorę głęboki oddech i wchodzę do środka.

Pomieszczenie jest pokryte białą farbą,na środku znajduje się mahoniowe biurko z 3 czarnymi skórzanymi fotelami.Na ścianach znajdują się liczne fotografie z filmów z aktorami.Pod oknem znajduje się czarna skórzana kanapa na 4 osoby,a obok niej znajduje się dość spora brązowa donica z palmą.

Trwa tu już dyskusja Francisa z Liamem na temat ucieczki przed Miley.

-Cześć.

-Cześć,siadaj.

Siadam na fotelu obok Liama i lustruję twarz poirytowanego Francisa.

-Liam ja nie chcę się wam wpieprzać w życie prywatne,ale przez to będziemy mieli opóźnienia ze zdjęciami.

-To nie moja wina,to ona się mnie uczepiła.

-Musicie uważać teraz, na co robicie,premiera niedługo a oni chodzą za wami cały czas.Josh to tyczy się też ciebie i Jenn.Na razie nie zwracajcie na siebie aż takiej uwagi. Widzieliście oboje co teraz dzieje się przed studiem,teraz paparazzi będą wszędzie,trzeba będzie zatrudnić jeszcze więcej ochroniarzy,żeby nie wchodzili nam na plan,praca się opóźni, a my będziemy mieć więcej pracy.

-Czyli mamy nigdzie nie wychodzić?

-Możecie,tego wam nie zabronię, bo byłoby to idiotyczne,proszę was jedynie o niezwracaniu na siebie uwagi.Dobrze by było, gdybyście ubierali czapki,okulary i tak dalej.Teraz idźcie do charakteryzatorni, bo za godzinę zaczynamy.

Oboje kiwamy głowami i wychodzimy z biura, po czym następnie idziemy do charakteryzatorni.

Mija około 45 minut i już jesteśmy gotowi do nagrywania.Wchodzimy na plan i czekamy na resztę ekipy,czyli Natalie,Jennifer i Eldena.

Kiedy już wszyscy jesteśmy, Francis krzyczy akcja.

Leżę na podłodze i trzymam ręce na głowie.

-Zostawcie mnie -szepczę.

-Przeciwnie,dasz radę-zapewnia mnie Jennifer.

-Tracę kontrolę nad sobą.Oszaleję jak one-kręcę głową.

Patrzę na Jennifer,ona przybliża się do mnie i całuje mnie czule w usta.Przez moje ciało przechodzi dreszcz,ona delikatnie odrywa wargi od moich, po czym przesuwa palce po moich nadgarstkach,aby ścisnąć moje dłonie.

-Nie pozwól,żeby mi cię odebrał.

-Nie.Nie chcę..

-Zostań przy mnie.

-Zawsze.

Pomaga mi wstać i zwraca się do Eldena, grającego Polluksa.

-Jak daleką stąd do ulicy?

Pokazuje na sufit.

-Cięcie-krzyczy Francis.

-Jenn i Josh powtarzamy pocałunek,był niezbyt przekonujący.Na miejsca proszę.

Ustawiamy się ponownie w pozycji jak ostatnio.

-Akcja!

-Tracę kontrolę nad sobą. Oszaleję jak one-kręcę głową.

Spoglądam na Jennifer,ona przybliża się do mnie i całuje mnie czule w usta,tym razem tak,że mam ochotę na więcej.

-Cięcie!Mamy to!

Uśmiecham się do Jenn i pomagam jej wstać.

-Teraz przeniesiemy się na halę numer 3,musimy dokończyć scenę z Samem, kiedy zmiechy go atakują.

Zgodnie z jego poleceniem idziemy na halę numer 3,gdzie czeka na nas uśmiechnięty Sam.

-Długo kazaliście na siebie czekać-szczerzy się do nas.

-Trzeba było powtórzyć całuśną scenę-odpowiada Liam.

-Tyle razy się całowaliście i musieliście powtarzać?

-A może zrobili to specjalnie-śmieje się Liam.

Mierzę ich spojrzeniem i zaczynam się śmiać.Jenn natomiast jest lekko zdziwiona, ale za chwilę również zaczyna się śmiać.

-Jak czuje się Laura?

-Oprócz tego,że ciągle padam ofiarą jej hormonów to dobrze.

-Na miejsca kochani,nagramy to i robimy przerwę-mówi przechodząc obok nas Francis.

Nasi instruktorzy pokazują nam nasze miejsca, po czym zaczynamy nagrywać kolejną scenę, kiedy walczymy w kanałach z zmiechami,co było dość trudne, ponieważ udawanie przerażenia podczas udawanej walki z ludźmi ubranymi w zielone kostiumy nie jest wcale takie proste,kiedy przez większość czasu chce ci się śmiać.

Z naszej perspektywy wyglądało to komicznie,lecz dla widza będzie to dość przerażające, kiedy graficy komputerowi się tym zajmą.

Po kilku upadkach do wody, nieudanymi kwestiami i upuszczonymi pistoletami dokańczamy nagrywanie tej sceny.

Podczas naszej krótkiej przerwy Jenn razem z Samem udają się nagrać kolejne ujęcie.








czwartek, 25 sierpnia 2016

Rozdział 13.

Cześć.Zapraszam do czytania i komentowania,również zapraszam was na drugiego bloga IgrzyskaŚmierciAlways.Pozdrawiam.

****Josh****

-Ale dlaczego ona poszła za Liamem do toalety?-drapie się w głowę.

-Sam chciałbym to wiedzieć,kiedy poszedłem go szukać, oni już się kłócili od dłuższego czasu.

-Myślałam,że ona już nareszcie da mu spokój-prycha.

-Też tak myślałem,ale najwidoczniej się oboje pomyliliśmy.Na dodatek, kiedy powiedziałem mu,żeby nie zrobił nic głupiego przez nią,nic mi nie odpowiedział ,tylko odjechał.

-Wkurzony był ,nie dziwię się mu.Też pewnie bym tak zareagowała.

-Jenn,mi się wydaje,że on nadal coś do niej czuje.

-Liam?Przecież wiesz jak on reaguje, kiedy tylko słyszy jej imię,on jej nie cierpi.

-A może on tylko chce, żebyśmy tak myśleli?

-Dobra zakończmy rozmowę.Bo kiedy tylko pomyślę o niej robi mi się niedobrze-udaje wymioty.

Na dodatek, kiedy zobaczyłam w wiadomościach,żę ty i Liam uciekacie przed nią i paparazzi przez parking,to myślałam,że zwariuję.

Widziałam się z nią zaledwie 4 razy i za każdym razem zachowywała się coraz gorzej.Jak nie podrywała kogoś, to wszędzie pokazywała piersi i pośladki.

-Trzeba też znać jakiś umiar-odpowiadam cicho.

-Może czegoś się napijemy?

-A co proponujesz?

-Może piwo?-uśmiecha się do mnie.

-Z tobą zawsze.

Jennifer idzie do kuchni,a ja włączam telewizor,gdzie momentalnie pojawiają się zdjęcia moje i Liama, kiedy uciekaliśmy z parkingu.

-No pięknie!-podnoszę głos.

-Co się stało?-wychodzi z kuchni z piwem.

-Jesteśmy głównym tematem dla tabloidów,a co innego.

-Przecież to ogromna sensacja,Hutcherson i Hemsworth uciekają przed Cyrus na parkingu-śmieje się cicho.

-Przełączę to lepiej-zabiera mi pilot i przełącza na program muzyczny.

Kończy się piosenka Princea, Purple Rain,a zaczyna się piosenka Cher Believe,ulubiona piosenka Jenn.

-But after all is said and done-śpiewa cicho uśmiechając się do mnie.

-You're gonna be the lonely one, oh-dokańczam.

-Do you believe in life after love?-krzyczymy oboje.

Biorę Jenn za rękę i tańczymy na środku salonu.Przytulam ją do siebie,czule całuję jej szyję i śpiewam dalszą część piosenki.


*Następny dzień.*

-Wychodzę,jutro widzimy się na planie.

-No wiadomo-uśmiecha się.

Podchodzę do niej,przytulam się do niej i całuję ją namiętnie.

Zakładam czapkę i okulary,po czym wychodzę z jej apartamentu.Kieruję się w stronę windy,a następnie jadę na dół,gdzie widzę zza okien czyhających paparazzi.

-Proszę na parking panie Hutcherson,już zadzwonię po pana kierowcę.

-Dziękuję-idę na podziemny parking.

Czekam około 10 minut na kierowcę,następnie wchodzę do samochodu i jadę do mojego mieszkania.

Zrzucam z siebie bluzę,czapkę i okulary.Zerkam na telefon i widzę 5 połączeń nieodebranych od reżysera.

-No pięknie-mówię do siebie.

Wybieram jego numer i czekam na połączenie.

-Czy wy zwariowaliście??!!-krzyczy do słuchawki.

-Ale...

-Żadne ale Josh, wszędzie o was mówią,wszędzie!Zdajesz sobie sprawę,że jutro będzie ich 20 razy tyle co zazwyczaj??Znowu będziemy mieli opóźnienia ze zdjęciami.Jutro razem z Liamem macie przyjść do mojego biura.Cześć-rozłączył się

-My to zawsze musimy coś odwalić-myślę.

Idę do łazienki,ściągam ubrania i wrzucam je do kosza na pranie.Wchodzę do kabiny i biorę długi gorący prysznic.Przez ten czas zastanawiam się co powiedzieć Francisowi na jutrzejszym spotkaniu odnośnie do tego, co stało się wczorajszego dnia.Kiedy wchodzę spod prysznica ,słyszę dzwonek telefonu.

Podchodzę do półki i odbieram go.

-Halo?

-Cześć Josh,tu Loren,Francis dzwonił do mnie przed chwilą,że mam przyjechać do ciebie i poprawić ci włosy na jutro,bo będziemy mieli na to mało czasu.

-Dobra,to przyjeżdżaj.Czekam na ciebie.

-Będę za chwilę.Cześć.

-Cześć.

Odkładam telefon na półce,ubieram na siebie szary podkoszulek i czarne jeansy,włosy zostawiam w nieładzie, ponieważ i tak za niedługo znowu będę musiał je umyć.

Kiedy wychodzę z łazienki, słyszę dzwonek do drzwi.

-Otwarte-krzyczę.

Drzwi się otwierają i widzę uśmiechniętą Loren.

-Cześć Josh-podchodzi do mnie i całuje mnie w policzek.

-Cześć,napijesz się czegoś?

-Nie dzięki,zabierzmy się lepiej za farbowanie-kładzie na stoliku torbę.

-No dobrze.

-Po tym, co się wczoraj stało Francis, chodził jak poparzony.

Spoglądam na Loren i nie odzywam się.

-Będziemy mieli opóźnienia,dlatego tu jestem.

-Przez Miley tyle się podziało,co za człowiek-wlewa farbę do pojemniczka.

-Nie mów mi o niej,przez nią są same problemy-prycham.

-No dobrze-nakłada mi farbę na włosy.

Kiedy Loren kończy nakładać mi farbę na włosy,dzwoni do mnie mama.

-Josh!Do jasnej cholery,co ty wyprawiasz?

-Mamo...-mówię niepewnie.

-Przed naszym domem jest kilkadziesiąt fotografów,nawet tata nie mógł wyjść w spokoju do ogrodu!

-Ale mamo to nie moja wina!

-Trzeba było nie zwracać na siebie,aż takiej uwagi!-rozłącza się.

-To już 3 osoba, od której dostaje ochrzan-odkładam telefon.

-To, kto był 1?

-Jenn.
















 

piątek, 29 lipca 2016

Rozdział 12.


Tak wiem,nie było mnie bardzo długo...Musicie mi to wybaczyć,miałam dość dużo pracy ostatnio i nie miałam czasu, aby cokolwiek pisać.Za jakiekolwiek błędy przepraszam.Tak jak zawsze życzę wam miłego czytania.

**Josh**

Podbiega do mnie Liam.

-Mam 2 bilety na Chicago Bulls idziesz ze mną?

-Stary jak ty je załatwiłeś?!?Przez ostatnie 2 tygodnie starałem się o te bilety.

-Kumpel zachorował i został mu jeden bilet,dlatego pomyślałem,że możemy iść.

-O której jest ten mecz?

-Za jakieś 2 godziny.Radzę ci chłopie pośpiesz się, bo to kawałek drogi stąd.

-Okej,zaraz wracam, tylko przebiorę się i zmyję z siebie to wszystko.

Idę najszybciej jak mogę do mojej garderoby,zmywam z siebie makijaż,po czym ubieram szary t-shirt,dżinsy i czarne trampki ,następnie idę na parking gdzie czeka na mnie Liam.

-To będzie niezapomniany mecz-szczerzy się.

*Godzinę później*

Wchodzimy razem na halę i zajmujemy miejsca w pierwszym rzędzie.Spoglądam raz w prawo,a raz w lewo,aby się rozejrzeć i dostrzegam ją,obejmuje się z jakimś mężczyzną.Ubrana jest w miały crop top,czarne leginsy i szare szpilki.

-Liam - szturcham go w ramie.

-Co?

-Yyyyy... popatrz w lewo-mówię cicho.

Liam spogląda w lewo i z jego szczerego uśmiechu nie pozostaje zupełnie nic.Na jego twarzy maluje się grymas i niedowierzanie,że ona siedzi zaledwie parę krzeseł dalej.

Ona patrzy na niego z wyższością, trzymając za rękę jakiegoś mężczyznę.

Zmieniła się,z słodkiej i miłej dziewczyny w wulgarną,wiecznie imprezującą kobietę.Poznałem ją na premierze pierwszej części Igrzysk Śmierci.Była bardzo miła i sympatyczna,ciągle uśmiechnięta,a przede wszystkim szczęśliwa.Razem z Liamem ciągle wymieniali ze sobą spojrzenia i ciepłe uśmiechy,byli zakochani.

Teraz myślę,że mogliby skoczyć sobie nawzajem do gardeł,gdyby nie fakt,że jesteśmy w miejscu publicznym i wokół nas są setki ludzi.

Liam spuszcza z niej wzrok i udaje,że nic się nie stało,że jej po prostu nie widział.

-Weźmiemy coś do jedzenia?

-Dobra,mi zabierz orzeszki.

-Przepraszam!!Poprosimy 2 paczki orzeszków i 2 duże coca cole-woła do sprzedawcy.

-Już się robi-podchodzi do nas i daje nam orzeszki oraz coca cole

-Dziękuję,reszty nie trzeba-wręczam mężczyźnie pieniądze.


Przez cały mecz Liam co chwila patrzył w jej stronę,kiedy ich spojrzenia się krzyżowały, momentalnie spuszczali z siebie wzrok.Próbowałem go zagadywać co jakiś czas,lecz bez żadnego rezultatu,odpowiadał mi krótko i nie chciał w żaden sposób przedłużać rozmowy.W ogóle nie interesował się meczem,chociaż tak bardzo chciał na niego iść,ta dziewczyna musi mieć coś, co tak go ciągnie do niej,mimo tego, co ostatnimi czasy wyprawia.

Pod sam koniec meczu wyszedł z hali do toalety,a ja zostałem sam i oglądałem wspaniały mecz Chicago Bulls,dosłownie zmiażdżyli przeciwnika,przewagą 25 punktów.

Po wyjściu z sali spotkałem kilku moich fanów,zrobiłem z nimi kilka zdjęć i dałem autografy,a po Liamie nie było ani śladu.Postanowiłem go poszukać,chodziłem po korytarzach i pytałem ludzi czy ktoś go nie widział.Dopiero po 20 minutach usłyszałem, jak kłóci się z kimś pod salą treningową.

-Jesteś żałosny!

-Ty mnie prześladujesz!

-Chciałbyś!Jesteś zazdrosny o mnie i Patricka!

-O takiego idiotę miałbym być zazdrosny?!-krzyczy.

-To ty jesteś idiotą!Specjalnie przyszedłeś na ten mecz,aby mnie szpiegować!!-wrzeszczy.

-Liam?-pytam.

-Josh?Jak ty mnie tu znalazłeś?

-Szukałem ciebie,bo długo ciebie nie było,a na dodatek mecz się już skończył.

-Za mną!Liam znowu spotyka się z Miley!Szybko robić zdjęcia!-krzyczą jacyś mężczyźni na korytarzu.

-Cholera jasna!Josh spieprzamy stąd-biegnie w stronę drzwi wyjściowych.

Biegnę za nim w stronę parkingu, po czym wchodzimy do samochodu i odjeżdżamy z piskiem opon.

-Specjalnie za mną przyszła,żeby tylko było o niej głośno-warczy.

-Jak to ona za tobą przyszła?

-Jak poszedłem do toalety ,to ona poszła za mną.Kiedy wyszedłem z toalety zaczęła po mnie krzyczeć,że ją prześladuję i nie daje jej spokoju.

-Co za absurd.Liam, ale ona nie była,że tak powiem na haju?

-Za bardzo byłem wkurzony,żeby zwrócić na to uwagę,ale papierosami to waliło od niej na kilometr.

-Co się z nią stało-chwytam się za głowę.

-To wszystko....-zacina się.

-Co?

-Najlepiej nie gadajmy więcej o niej.Dobra?-podnosi głos.

-Dobrze.

Dzwoni mój telefon.

-Josh możesz mi wytłumaczyć co ty wyprawiałeś z Liamem?!!!!!-krzyczy

-Będę za 20 minut u ciebie.

-Czekam.

Rozłączam się i spoglądam na niego.Wystarczyło jedno spojrzenie i już wiedział gdzie mnie zawieść.

Żegnam się z Liamem,klepiąc się po plecach,wymieniając się uśmiechami.

-Tylko nie zrób niczego głupiego przez nią,nie jest tego warta.

-Cześć-zamyka szybę samochodu i odjeżdża z piskiem opon.

-Wspaniały wieczór-mówię do siebie.

Wchodzę do budynku, po czym wsiadam do windy i jadę do apartamentu Jenn.
Kiedy drzwi windy się otwierają dostrzegam Jenn,ubraną w białą koronkową koszulę nocną z olbrzymim dekoltem.W momencie zapominam, po co do niej przyszedłem,jej piękne zgrabne ciało działa na mnie zbyt kusząco.Jeszcze nigdy nie myślałem o Jenn w taki sposób,erotyczny.

-Co wy wyprawiacie?!-krzyczy sprowadzając mnie w tym momencie na ziemię.

-Yyyy....-zacinam się.

-Słucham??

-Może lepiej usiądźmy,dobrze?-proponuję.

-No dobra-prycha.

Siadamy w salonie na białej skórzanej sofie,a następnie opowiadam Jenn o całej zaistniałej sytuacji z Liamem i Miley.

niedziela, 1 maja 2016

Rozdział 11.

Kolejny rozdział.Zapraszam do czytania i komentowania.Wybaczcie,że taki krótki rozdział.

Akcja!-krzyczy reżyser.

Próbuję usiąść na łóżku szpitalnym, ale tylko jęczę z bólu.Biała zasłona,która mnie odgradza zostaje nagle odsunięta przez Johannę Mason,którą gra Jena Mallone.

-Żyję-oświadczam chrapliwym głosem.

-Co ty powiesz,ciemna maso-burczy.

Siada obok mnie na łóżku i wpatruje się we mnie.

-Ciągle trochę obolała?-odłącza moją kroplówkę.

-Kilka dni temu zaczęli mi ograniczać prochy,bo się bali,że zrobią ze mnie takiego czubka jak ci z Szóstki,no więc musiałam trochę od ciebie pożyczać,kiedy nikogo nie było na horyzoncie.

Wzdycha,gdy morfalina wnika do jej układu krwionośnego.

-A ty Kosogłosie?Dobrze się czujesz?

-Czułam się dobrze,dopóki mnie nie postrzelili.

-Daj spokój,ciemna maso.Kula nawet cię nie drasnęła.Cinna o to zadbał.

-Mam połamane żebra?

-Nawet nie to,tylko solidnie poobijane.Tyle,że siła uderzenia rozerwała ci śledzionę i nie udało ci się jej naprawić-macha ręką w moją stronę.

-Nie przejmuj się,i tak jej nie potrzebujesz.Gdyby było inaczej, toby ci jakąś znaleźli,no nie? Wszyscy musimy dbać o to,żebyś nie umarła.

-Dlatego mnie nie cierpisz?-pytam.

-Iii cięcie!!!Było świetnie.Teraz 20 minut przerwy i kręcimy kolejną scenę.

-Nareszcie!Już mnie głowa swędzi od tego dziadostwa-pokazuje Jenna na swoją głowę.

-I tak wyglądasz seksownie jako łysa-krzyczy Sam.

-Prędzej czy później wiedziałam,że mi to powiesz-odpowiada Jenna idąc prosto do śmiejącego się Sama.

Wstaję z łóżka i kieruję się do naszej wspólnej garderoby.Ledwo siadam na swoim krześle,kiedy podchodzi do mnie moja ekipa,która odruchowo poprawia mój makijaż.

-Świetnie grałaś-chwali mnie Olivier.

-Dzięki,tyle makijażu jest konieczne?

-Musisz wspaniale wyglądać,zamknij oczy-prosi mnie.

-Wspaniale?Z tego, co widzę to super nie wyglądam-lekko się uśmiecham.

-Przecież wiesz, o co mi chodzi i nie udawaj,że nie wiesz-mimo,że mam zamknięte oczy to wiem jaką minę przybrał teraz Oliver,trochę podobną to takiej, kiedy spróbujemy zjeść cytrynę.

-Te wory pod oczami to prawdziwe czy sztuczne?-mówi do mnie Josh drażniąc moje ucho.

-Domyśl się.

-Zgaduję,że prawdziwe.

-Zła odpowiedź.

-Przecież wiem jak wyglądasz bez makijażu,mnie nie okłamiesz.

-To ja wam nie przeszkadzam-mówi wychodząc Oliver.

-I tak ślicznie wyglądasz-chce mnie pocałować, lecz odsuwam się od niego.

-Nie przy ludziach,jeszcze za wcześnie.

-A w policzek mogę?

-Tak.

Dostaję delikatnego buziaka w policzek,kiedy podchodzi do nas Liam.

-Okazywanie sobie czułości na planie to dla was normalne,prawda?

-My zawsze,tobie też okazać czułość?

-Nie dzięki-po czym wybucha śmiechem a my razem z nim.

-Ostatnio coś nie znikasz z okładek,wszystko gra?

-Grałoby, gdyby nie Claudia.

-Znajdziesz o wiele lepszą laskę,a teraz witam cię w świecie singli,co powiesz na jakiś mecz?

-Kochani,proszę was na miejsca,kręcimy kolejne ujęcie!-krzyczy Francis.

3 godziny później.

Razem z Joshem.Liamem,Jenną i Samem jemy obiad w pobliskiej restauracji.

-To opowiadaj Josh jak to się stało,że tak głośno jest o tobie w telewizji.

-Przez idiotkę,zrobiła ze mnie głupka i tyle,na dodatek cały czas mnie zdradzała.

-Jak to cały czas?!-podnosi głos Sam.

-Jak za nią pojechałem, to powiedziała wszystko swojemu kochasiowi,że była ze mną tylko na pokaz,żeby zostać sławną aktorką.

-Co za żmija,ja myślałem,że to fajna dziewczyna.

-To najwidoczniej się pomyliłeś-prycha Josh.


Spoglądam na Josha,lustruję jego twarz.Jest wściekły,szczerze mówiąc to nie dziwię się mu skoro każdy z kolei pyta go o Claudię,mnie również zaczyna to denerwować.

-Sorry chłopie,nie chciałem cię urazić.

-Przestańmy gadać o niej,było minęło.Lepiej powiedz co tam u was.Jak czuje się Laura?-zmieniam temat.

-Wiesz,ma teraz te swoje humory i tylko na mnie się wyżywa.Czasami jest naprawdę nie do zniesienia-chwyta się za głowę, po czym kontynuuje-Wiem,że kobiety w ciąży mają swoje humorki i tak dalej, ale ostatnio to dostałem od niej, bo nie mogła znaleźć swoich cholernych kapci.

-To ja ci chłopie szczerze współczuję-klepie go po plecach Jenna,próbując powstrzymać śmiech.

-Cześć,czy mogłabym prosić o autograf?-podchodzi do nas ciemnowłosa dziewczyna o niebieskich oczach i śnieżnobiałych zębach.Ubrana w białe spodnie,fioletowy top i czarną kurtkę.

-Oczywiście z przyjemnością.

-Naprawdę nie mogę uwierzyć,że was tutaj spotkałam,jestem waszą fanką.

-Miło to nam słyszeć-odpowiada Liam.

Kolejno podpisujemy się na zdjęciu i robimy sobie zdjęcie z miłą dziewczyną.

Po zjedzeniu obiadu idziemy z powrotem na plan, gdzie kończymy dalsze ujęcia.




 
   

piątek, 1 kwietnia 2016

Rozdział 10.

Nowy rozdział.Zapraszam do czytania i pozostawienia po sobie opinii.

Kładzie dłoń ma moim policzku,nasze twarze dzieli zaledwie kilka centymetrów.Delikatnie zamykam powieki,kiedy zaczyna dzwonić jego telefon.

Cholera-myślę.Ktoś akurat teraz musiał sobie wybrać porę na dzwonienie.

-Przepraszam-mówi cicho. Spogląda na telefon , wyraz jego twarzy zmienia się o 360 stopni.Z figlarnego uśmiechu, przeradza się w zniesmaczenie i gniew.

-Czego ona chce tym razem??!!-podnosi głos,wstaje z kanapy i rozwala telefon o podłogę.

-Dlaczego to zrobiłeś?Kto to zadzw...-przerywa mi delikatnym pocałunkiem.

Bierze moją twarz w swoje dłonie, by przybliżyć mnie bliżej siebie.

Delikatnie muska moje usta, zsuwając przy tym swoje dłonie na moją talię co przyprawa mnie o dreszcze.

Ja zarzucam mu ręce na szyje, a palce wplatam w jego czarne włosy.

Z czasem nasze wargi zaczynają ze sobą współpracować, a nasz pocałunek staje się coraz bardziej namiętny.

Chciałabym, aby pocałunek trwał dłużej, ale boję się, że zrobię coś nieodpowiedniego pod wpływem alkoholu.

Delikatnie odsuwam się od Josha i patrzę w jego brązowe oczy.Widzę na jego twarzy figlarny uśmiech,który w tym momencie powoduje,że się rumienię.

-Jennifer-mówi cicho jakby ktoś nas podsłuchiwał.

-Tak?

-Teraz już wiem,że nie czuję tego sam.

Ponownie podchodzi do mnie i całuje mnie delikatnie,lecz tym razem znacznie krócej.

Nic mu nie odpowiadam, tylko patrzę w jego brązowe tęczówki.Tak bardzo chciałam tego, aby mnie pocałował,stało się, a ja nie mam pojęcia, co mogłabym mu teraz powiedzieć. Jestem tak zaskoczona,że nie potrafię wydusić z siebie żadnego słowa.

Josh całował mnie już setki razy,lecz ten pocałunek był inny niż te wszystkie pozostałe,on nie był udawany.

-Jeśli tego nie chciałaś to bardzo cię przepraszam Jenn.Nie powinienem tego robić.

-Chciałam, od bardzo dawna-mówię ledwo słyszalnym głosem.

Josh przez chwilę milczy,pewnie jest zaszokowany tym, co mu teraz powiedziałam,ja także, ponieważ sama nie wiedziałam,że kiedykolwiek odważę się mu to wyznać. Jednak alkohol ma to w sobie,że przez niego o wiele lepiej się rozmawia.

-Od kiedy?-pyta.

-Od czasu kiedy zabrałeś mnie na plażę.

-Ja również.

Podnoszę ponownie wzrok na chłopaka,staram się przeanalizować te dwa słowa,które teraz mi powiedział.

Czy ja się przesłyszałam? On również?To dlaczego on tego nie zrobił,w sumie to przecież był wtedy z tą całą Claudią,on ją kochał,a ona go tylko podle wykorzystała.

-Wiem, o co chcesz mnie zapytać,wiem byłem wtedy z Claudią,ale także bałem się ,jak ty na to zareagujesz.Nie chciałem cię w żaden sposób zranić,za bardzo mi na tobie zależy.

Nic mu nie odpowiadam ,tylko przytulam się do niego i wdycham jego zapach.On mnie obejmuje i kładzie głowę na moim ramieniu.

Kilka dni później.

Dziś jest ten dzień, wszyscy wracamy na plan ostatniej części Kosogłosa. Bardzo się z tego cieszę,że zobaczę wszystkich i będę mogła z nimi pracować,ale z drugiej strony czuję smutek,że to już nasz ostatni nasz film we wspólnym gronie.

Wstaję z łóżka,ubieram kapcie i idę prosto pod gorący prysznic. Kiedy już jestem po kąpieli, robię sobie delikatny makijaż, po czym schodzę na dół i robię sobie śniadanie składające się z kilku gofrów z owocami ze śmietaną oraz kawą z mlekiem.

Godzinę później dzwoni mój kierowca informujący mnie,że czeka już na mnie pod budynkiem.

Pośpiesznie zarzucam na siebie mój ulubiony kremowy płaszcz, do tego czarne szpilki oraz okulary i wychodzę.

Po niespełna godzinie jestem już na planie filmowym, gdzie dzisiejszego dnia zostaną nam dokładnie pokazane scenariusze i zostaną określone nam godziny filowania.

Wychodzę z samochodu, następnie żegnam się z kierowcą i idę prosto do budynku na oficjalne zebranie całej naszej ekipy.

Kiedy jestem już na sali witam się z wszystkimi,po czym siadam na miejsce obok Liama. Rozglądam się po sali próbując zobaczyć Josha,lecz na darmo, jeszcze go nie ma.

-Nie martw się za chwilę przyjdzie-mówi mi do ucha Liam.

-Co?

-Wiem,że go wypatrujesz,za dobrze cię znam Jenn.

-A skąd wiesz,że akurat jego szukam?

-Bo tylko jego nie ma i Francisa i powtórzę to jeszcze raz, za dobrze cię znam-uśmiecha się do mnie.

Cały Liam, zna mnie lepiej niż ja sama. Zawsze wie, o czym myślę i jak zareaguję. Mimo swojego wzrostu i wyglądu zachowuje się jak moja najlepsza psiapsióła. Rozmawiamy jeszcze przez chwilę, do momentu aż pojawia się Josh.

Kiedy go widzę ,na mojej twarzy pojawia się ogromny uśmiech. Podchodzi najpierw do Liama, który łapie go w przyjacielskim uścisku,a następnie podchodzi do mnie.


poniedziałek, 28 marca 2016

Rozdział 9.

Kolejny rozdział, przepraszam,że tak długo musieliście czekać.

********************************************************

*******************Josh*************************

Przez głowę przechodzi my myśl,żeby pocałować Jennifer,jej usta są dla mnie jak pokusa. Całowałem ją już wiele razy, tylko wtedy to było częścią mojej pracy, a teraz chciałbym to zrobić z własnej woli.

To byłoby nie na miejscu,Jenn to moja przyjaciółka,a nie dziewczyna,na dodatek dzisiejszego dnia zerwałem z Claudią.

Dzwoni mój telefon.

-Przepraszam-mówię i patrzę na ekran telefonu.

-Mama-mówię cicho.

-To odbierz.

-Cześć mamo.

-Cześć kochanie,to prawda,że już nie jesteś z tą całą Claudią?

-Tak, bo...

-Nareszcie!Wiedziałam,że ona taka jest, podła żmija.Teraz może zaczniesz się spotykać z Jennifer,to bardzo miła dziewczyna.

Jennifer słyszy całą rozmowę,a na jej twarzy pojawia się dość duże zakłopotanie.

-Ale mamo...-zaczynam.

-Josh! Lepszej dziewczyny nie mogłeś znaleźć,to bardzo miła,piękna i dobra dziewczyna i nie sprzeczaj się ze mną.W każdym razie bardzo cieszę się,że nie jesteś już z Claudią.Gratuluję.Dobranoc kochanie.

-Dobranoc.

Odkładam telefon i patrzę na zakłopotaną Jenn.

-Przepraszam za moją mamę.

-Nic się nie stało-podnosi na mnie wzrok.

-Ledwo rozstałem się z Claudią a ona chce mnie już swatać-uśmiecham się do Jenn i siadam obok niej na kanapie.

Zapada niezręczna cisza.Przez kilka dobrych minut siedzimy w bezruchu ,patrząc po ścianach.A co jeśli ona się na mnie obraziła za to, co powiedziała moja matka?Co, jeśli uznała,że to ja namówiłem mamę do tego,żeby zadzwoniła?Josh myśl jak jej to wszystko wytłumaczyć.

-Chcesz piwo?-odzywa się.

-Pewnie.-mówię z ulgą w głosie.

Dziewczyna znika za ścianą po czym idzie w moją stronę z tacą pełną piw.

***************************************************************

Jen.

Pani Michell chce, żebym zaczęła spotykać się z Joshem, przecież nie mogę tak o tym myśleć, Josh to mój najlepszy przyjaciel ,a nie chłopak,Jen uspokój się, zachowaj spokój.

Przechodzę obok krzeseł, przepadam przez coś i oblewam Josha piwem.

-Cholera Josh,przepraszam-obracam się i dostrzegam buty Kevina.

-Nic się nie stało,za chwilę powinno się wysuszyć.

-Co tu robią jego pieprzone buty-wrzeszczę.

-Może są tu po ostatnim razie.

-Faktycznie-dopiero teraz dociera do mnie to,że wyrzuciłam Kevina z domu w samych skarpetkach.Jak mogłam tego nie zauważyć i dlaczego paparazzi nie zrobili mu zdjęcia?

-Teraz już po nim nic nie zostanie-otwieram okno i wyrzucam je przez okno.

-Niezła jesteś.

-W czym?

-W pozbywaniu się niepotrzebnych rzeczy-uśmiecha się.

-Dzięki.

-Niepotrzebnych ludzi też tak się pozbywasz?

-Tak,albo nawet i gorzej.

-To ja wolę być potrzebny-oboje wybuchamy śmiechem.

-Wybacz,że cię oblałam, może chcesz wziąć prysznic,a ja przy okazji oddam ci twoje ubrania.

-Dzięki.To ja zostawiłem u ciebie koszulkę z królikiem?

-Tak,już ci przyniosę-idę na górę i przynoszę ubrania Josha.

Siadam na kanapie,a Josh idzie do łazienki.

Włączam telewizor i przeskakuję z kanału na kanał.

Po jakiś 15 minutach Josh wychodzi z łazienki bez koszulki.Widziałam go już wcześniej bez koszulki,ale tym razem wydaje mi się tak seksowny,że nie mogę się na niego napatrzeć,nadal przyciskając guziki pilota.

-Przez przypadek oblałem koszulkę,dam ją na kaloryfer.

Przez chwilę nie odzywam się do niego, tylko wpatruję się w jego nagi, umięśniony tors.

On szybko to zauważa i uśmiecha się do mnie figlarnie. Odstawiam pilota i uśmiecham się do niego.

-Wybacz zamyśliłam się nad filmem,tak połóż ją sobie.

Obracam głowę w stronę telewizora i widzę scenę erotyczną.

Cholera,Josh pewnie myśli,że jestem jakaś zboczona,albo coś jeszcze gorszego.Szybko przełączam kanał i siedzę zażenowana na kanapie.

-Nie wiedziałem,że lubisz takie filmy-Josh śmieje się do mnie.

-Bo nie lubię-odpowiadam oburzona.

-No dobra,wiem,tylko żartuję-siada obok mnie i podaje mi piwo.

-Co oglądamy?-próbuję zmienić temat.

-Może jakąś komedię co?Ja proponuję American Pie,wiem,że to idiotyczne,ale na dzisiejszy wieczór idealny-proponuje.

Przez cały film prawie sikamy ze śmiechu,a zwłaszcza przy momencie z szarlotką,ten film jest tak głupi,że aż śmieszny,przy okazji wymieniamy z Joshem uwagi na temat naszych nieudanych związków.

W połowie filmu,żeby leżało nam się wygodniej Josh zaproponował, abym położyła się obok niego,żeby było nam wygodniej.

Jenn tylko nie zrób nic głupiego-myślę.

Kładę się obok niego,próbując oglądać film,lecz na darmo,ponieważ już po chwili zaczynamy naszą rozmowę ponownie,pijąc przy tym kolejne piwa.

Josh chwyta jedną ręką moją dłoń, a drugą delikatnie zakłada włosy za moje ucho.

-Jesteś taka urocza,Kevin nie wie ,co stracił.

Na mojej twarzy pojawiają się rumieńce.

-Claudia także-uśmiecham się do chłopaka.

Josh przybliża swoją głowę do mojej, już wiem co,chce zrobić.

Chcę tego, jak nigdy w życiu,przybliżam swoją głowę bliżej Josha.

Kładzie dłoń na moim policzku

  










 


niedziela, 28 lutego 2016

Rozdział 8.



Kolejny rozdział. Mam nadzieję,że wam się spodoba. Zapraszam do czytania i komentowania.

Claudia całuje namiętnie jakiegoś obcego faceta.Już mam wejść do salonu, kiedy słyszę jej słowa.

-W końcu udało mi się zerwać z tym dupkiem-mówi do niego gardłowo.

-Jak zareagował?-pyta ją przerywając pocałunek.

-W życiu nie widziałam takiego szoku u niego, całe szczęście, że pojechał do tej zdziry, bo sama nie wiem,jakbym z nim zerwała,on na serio myślał,że go kocham-prycha.

-To dlaczego z nim byłaś??!-pyta zdenerwowany.

-Tylko żeby w końcu jakiekolwiek studio filmowe mnie zauważyło,dzięki niemu mam już wszystko, czego potrzebuję.

Całuje go po raz kolejny.

-Nawet nie wiesz, o czym ja musiałam myśleć, kiedy z nim poszłam do łóżka,to totalny frajer, nie to, co ty.

-Teraz jestem cały twój Claudia.

-Chodźmy lepiej na górę.

-A może chciałabyś w kuchni na stole?
-Zawsze o tym marzyłam,zerżnij mnie na stole,tak jak wtedy,gdy ten palant myślał,że jadę na sesję.


Nie wytrzymuję,wybiegam na dwór, trzaskając drzwiami.Biegnę do mojego samochodu i odjeżdżam z piskiem opon.

Jak ja mogłem być takim idiotą i nie zauważyć tego, co ona ze mną robiła przez cały czas. Robiłem dla niej wszystko,broniłem jej,zawsze byłem dla niej wsparciem,poznałem ją z reżyserami,zagrałem z nią w filmie,spełniałem każde jej zachcianki,kochałem ją.

Myślałem,że nareszcie znalazłem dziewczynę, której nie zależy na sławie tylko na mnie, a ona robi coś, czego najbardziej się obawiałem. Co ze mnie za kretyn,jak ja mogłem z nią być,w ogóle ktokolwiek może być z taką podłą żmiją jak ona.

Nienawidzę jej.

25 minut później. Dzwonię do Jennifer.

-No cześć Joshi jak tam z Claudią?

-Zerwała ze mną.

-Jak to??

-Powiem ci to prosto w oczy,mogę do ciebie przyjechać?

-Oczywiście, przyjeżdżaj.

-Już jestem.

Otwieram drzwi od jej apartamentu i widzę ją.Ma na sobie fioletową koszulkę na ramiączkach, czarne leginsy,a jej puszyste włosy są rozpuszczone i delikatnie powiewają przy otwartym oknie.Na jej twarzy widzę zaskoczenie ,ale coś jeszcze tak jakby cień radości.

-Josh jak to z tobą zerwała,robiłeś to wszystko, o czym ci mówiłam?

-Nawet nie zdążyłem. Przyszła do mnie,powiedziała,że wie o wszystkim,że byłem u ciebie i,że ją z tobą zdradzam. Dostałem od niej 2 razy z liścia w twarz ,potem uciekła i pojechała do swojego domu. Ja pojechałem za nią chwilę później,a kiedy wszedłem do jej domu, ona całowała się z jakimś facetem.

Mówiła z nim jakim jestem frajerem, że nie mogła na mnie patrzeć,że nigdy mnie nie kochała.

Gdzie ja miałem oczy-dodaję po chwili.

-Nie martw się Josh,na świecie jest wiele mądrzejszych i ładniejszych dziewczyn od niej-próbuje mnie pocieszyć.

-Japie***le, gdzie ja miałem oczy,żeby nie zauważyć, jaką ona jest podłą żmiją!!-wybucham.

-Josh nie przejmuj się,dobrze,że z nią nie jesteś.Nareszcie nie muszę patrzeć,jak marnujesz się przy takim pustaku jak ona.

-Na dodatek chodziła ze mną tylko dla sławy,żeby w końcu reżyserzy dostrzegli jej niby talent,a ja głupi w to uwierzyłem i załatwiłem jej role i razem z nią zagrałem.

-Co za żmija,ty się nie martw,ja zrobię tak,że już żadne studio filmowe nie da jej roli w żadnym filmie,chyba ,że w nisko budżetowym filmie porno.

Spoglądam na nią, po czym oboje wybuchamy głośnym śmiechem.

-Zapomnij o tej zdzirze,może na początek jakieś piwo co?

-Wiesz,że z tobą zawsze.

Siadamy na kanapie,włączamy telewizor i otwieramy piwo.Jenn szuka czegoś ciekawego w telewizji,lecz na próżno,na większości kanałów lecą same reklamy więc oglądamy program plotkarski.

-Josh Hutchersoni Claudia Traisac,do dziś uważani za jedną z najsłodszych par Hollywodu. Dlaczego do dziś? Zobaczcie sami-mówi wniebowzięta prezenterka.

Na ekranie widnieją zdjęcia Claudii całującej się z facetem,którego widziałem z nią dzisiejszego dnia.

-To on,to z nim się całowała!!!-wybucham.

-Jeszcze tę zdzirę pokazują w telewizji,wyłączę to-podnosi pilot do góry.

-Masz racje,włącz jakąś muzykę,a nie to coś-na samą myśl o Claudii robi mi się niedobrze.

**********2 godziny później***********

Po dość długiej rozmowie z Jennifer na temat naszych nieudanych związków i po wypiciu kilku piw,sam nawet nie wiem, kiedy zaczęliśmy tańczyć.

Na dodatek ja nie jestem dobrym tancerzem,nigdy nim nie byłem,ale na to wygląda,że te kilka piw robi swoje i idzie mi całkiem nieźle.

Gdy muzyka zwalnia Jennifer przybliża się do mnie,ja odruchowo kładę dłonie na jej talii,po czym ona kładzie swoje dłonie na moim karku.

-Nie wiedziałam,że jesteś takim dobrym tancerzem-szepcze mi do ucha mimo tego,że jesteśmy tu sami.

-Bo nim nie jestem-odpowiadam.

-Przecież widzę jak dobrze ci idzie,nie kłam.

-Możliwe,że te kilka piw robi swoje-uśmiecham się do dziewczyny.

Jennifer odpowiada mi uśmiechem i przybliża swoją twarz do mojej.Spoglądam w jej piękne szare oczy, a ona w moje.










czwartek, 25 lutego 2016

Rozdział 7.

Witam po dość długiej przerwie, dzisiejszy rozdział będzie krótki, musicie mi to wybaczyć. Przepraszam was.

************************** ******************************

Budzę się wczesnym popołudniem na klatce piersiowej Josha.Obracam głowę w jego stronę, przy czym bacznie przyglądam się jego twarzy.Wygląda tak słodko, kiedy śpi,ale za to jego chrapanie rozszarpałabym go na strzępy. Ponownie obracam głowę i dostrzegam jakąś postać przyglądającą się nam. Zamykam oczy, po czym ponownie je otwieram i już nie widzę.

-Może mi się przewidziało-myślę.

-Josh wstawaj-szturcham go.

Nadal chrapie.

-Josh!!-podnoszę głos.

-Jeszcze 5 minut mamo.

-Jest 13,wstawaj leniu.

-Kto mówi?-pyta zaspanym głosem.

-Jennifer??

Brunet otwiera oczy i patrzy na mnie zaspany.

-Pomyliłem cię z własną matką-śmieje się.

-No właśnie widzę, dobra wstawaj już, bo nawet na obiad się spóźnimy.

-Ale po co?

-Nie jestem głodny.

-To zaraz będziesz-uderzam go kocem.

-Teraz przegięłaś-chwyta mnie za nogi i już po chwili leży na mnie.

-Josh puszczaj-śmieje się, próbując wydostać się z jego uścisku.

Kilka dni później.

*Josh*
-Nareszcie w domu-uśmiecham się sam do siebie.
Otwieram drzwi wejściowe do mojego domu. Kładę torbę na podłodze i idę do kuchni, aby się napić.

Wyciągam z lodówki butelkę wody, po czym nalewam ją do szklanki. Biorę dużego łyka i wkładam szklankę do zlewu.

Sprawdzam wiadomości na moim telefonie, widzę wiadomość od Jennifer, że właśnie dojechała do swojego apartamentu. Postanawiam szybko do niej zadzwonić.

-Cześć Josh.

-Hej, jak tam?

-Teraz wyciągam rzeczy z walizki a ty jak tam ?

-Umówiłem się dziś z Claudią.

-Tylko tego nie schrzań, pamiętasz wszystko, co ci mówiłam?

-Tak,tak Jenn wiem wszystko, jeszcze raz dzięki za pomoc.

Słyszę stuki obcasów w przedpokoju,to na pewno Claudia.

-Dobra,Jenn ja muszę kończyć, zdzwonimy się później.

-Pa.

-Pa.

Rozłączam się i kładę go na stole, następnie idę prosto w stronę dziewczyny.

-Josh jesteś tu ?-pyta niepewnie dziewczyna.

-Już idę kochanie.

Wchodzę do przedpokoju i widzę ją.Ubraną w zwiewną fioletową sukienkę do kolan,bez ramiączek.Jej piękne,długie czarne włosy delikatnie opadają jej na ramiona.Jest taka piękna,wręcz idealną kobietą.

Pamiętam jak ją pierwszy raz ujrzałem,miała podobną sukienkę,ale ten sam uśmiech co teraz.Pamiętam jak moje serce zaczęło bić tak szybko,że bałem się,że dostanę palpitacji serca.

Przyśpieszam tempa i już mam ją przytulić,kiedy z jej twarzy znika uśmiech a pojawia się wściekłość i już po chwili czuję na twarzy jej prawy sierpowy.

-Co ty do cholery sobie wyobrażasz?-piszczy.

-Claudia co się stało?-dotykam policzka.

-Ty się jeszcze mnie pytasz???!! Co ty do jasnej cholery robiłeś przez tydzień u tej zdziry?!!-wrzeszczy na całe gardło.

-Claudia ja tylko przyszedłem odwiedzić moją koleżankę.

-Przyszedłeś odwiedzić??!!To co do diabła mają znaczyć te wszystkie zdjęcia w gazetach?!!!

-Co takiego?-pytam oszołomiony.

-Nie udawaj głupka, widziałam jak się tulicie, nienawidzę cię Josh.

-Claudia,to nie tak, mnie z Jennifer nic nie łączy, jesteśmy tylko z przyjaciółmi.

-Jesteś podłym kłamcą! Ty myślałeś, że ja jestem aż tak głupia,że ci uwierzę? To się grubo myliłeś.

-Claudia to nieprawda.Ja nie kocham Jennifer tylko ciebie.

-Zdjęcia mówią co innego!!

-Claudia proszę cię daj mi wszystko wytłumaczyć,Jennifer tylko....

-Odwal się ode mnie.Nie chcę cię znać-uderza mnie po raz kolejny w twarz i ucieka z mojego domu.

-Claudia!-krzyczę na całe gardło.Claudia daj sobie wytłumaczyć.

-Nienawidzę cię!-wrzeszczy .

Wybiegam przed dom i dostrzegam oddalający się samochód mojej byłej dziewczyny.

-Claudia-mówię ledwo słyszalnym głosem.

No pięknie Josh,coś ty najlepszego zrobił.Chciałeś pokazać, jak bardzo kochasz swoją dziewczynę i jak ci na niej zależy ,a ona zerwała z tobą.

Przecież z Jennifer mnie nic nie łączy,to moja najlepsza przyjaciółka, zawsze mogę na nią liczyć,ma poczucie humoru,jest wspaniała,a jej piękne oczy, mógłbym patrzeć w nie godzinami....... zaraz, zaraz,chłopie nie zagalopowuj się,Jenn to twoja najlepsza przyjaciółka, a nie dziewczyna. Lepiej myśl co zrobić, by odzyskać Claudię.

Już po chwili jestem w swoim samochodzie i jadę prosto do Claudii.

Po niespełna 20 minutach jestem pod domem brunetki.Nim pomyślę co jej powiedzieć, naciskam na dzwonek w jej drzwiach.

Dzwonię jeszcze kilka razy, lecz nikt nie otwiera mi drzwi. Postanawiam nacisnąć na klamkę,o dziwo drzwi są otwarte. Wchodzę cicho do środka, przechodzę kilka metrów i zaglądam do salonu,to co widzę, zwala mnie z nóg.

 


poniedziałek, 25 stycznia 2016

Rozdział 6 część 2/2

Kolejny rozdział!Zapraszam do czytania i komentowania.Pozdrawiam wszystkich cieplutko.Za jakiekolwiek błędy przepraszam.

-Cześć Josh,wejdź-przytulam chłopaka.

-Szybko przyjechałeś-dodaję po chwili.

-Starałem się być jak najszybciej, dlaczego nie odbierałaś moich telefonów?

-Nie miałam czasu, wybacz, ale urodziła się moja bratanica i chciałam ją jak najszybciej zobaczyć. W ogóle zapomniałam co to telefon.

- A ja bałem się,że coś ci się stało. Nawet przyjechałem do ciebie, ale recepcjonista powiedział,że gdzieś wyjechałaś.

-No musisz mi wybaczyć-uśmiecham się do niego.

-Jenn

-Tak?

-Potrzebuje twojej pomocy.

-A w czym ci mogę pomóc?

-Z Claudią.

-To już wszystko jasne. Mów co spaprałeś-mówię stanowczo.

-A może się przejdziemy?

-Z miłą chęcią.

Ubieram bluzę i wychodzę z Joshem na dwór.

-Zabrałem ją na randkę, starałem się jej słuchać, ale ona cały czas mówiła o sobie, o ciuchach i kosmetykach, lub była zapatrzona w swój telefon. Chciałem ją zabrać do parku to stwierdziła, że to nudne i poszliśmy na zakupy. Chodziliśmy chyba z 3 godziny, a ona nadal miała mało, potem chciałem coś zjeść, to poszliśmy do budki z fast foodami, to ona zrobiła mi awanturę o to, że nigdy nie pozwoli mi tego jeść i, że to niezdrowe. Dlatego zabrałem ją do jednej z droższych restauracji, starałem się jej słuchać, ale w pewnym momencie przestałem ,a ona wyszła wkurzona i do tej pory nie chce odbierać moich telefonów. Powiedz mi Jenn co ja mogę zrobić.

-Emm zmienić dziewczynę?

Josh patrzy z niedowierzaniem na mnie.

-Tak na serio to może powiedz mi ,co ją interesuje.

-Ciuchy, zakupy, makijaż.

-Tylko tyle?

-Lubi to, co typowa dziewczyna.

-To będzie ciężko. Próbuj od czasu do czasu powiedzieć jej jakiś komplement.

-Dobrze,co dalej?

-Trzymaj ją cały czas za rękę.

-O tak?-chwyta mnie za dłoń.

-Wspaniale-odpowiadam, choć czuję się nieswojo w tej sytuacji.

Idziemy przez kawałek drogi, a ja staram się tłumaczyć mu, jak i o czym ma z nią rozmawiać.

-Spróbuj od czasu do czasu powiedzieć jej jakiś komplement.

-Okej, zapamiętam.

-Na przykład, że ładnie dziś wygląda, ma fajne ciuchy lub coś w tym stylu.

-Dobrze, co dalej?

-Może zabierz ją w jakieś romantyczne miejscy, gdzie będziecie tylko we dwoje. Spróbuj jej pokazać,że są znacznie lepsze miejsca od sklepów z ciuchami.

-Próbowałem, ale ona tylko chce chodzić po sklepach i nawet nie chce mnie słuchać, gdy mam jej coś innego do zaoferowania.

-To ja ci szczerze współczuję.

-Ostatnio chciałem ją zabrać do parku,to stwierdziła, że to nudne i przez kolejne kilka godzin chodziłem z nią po sklepach.

-O matko, to może ja ci wynagrodzę i przejdziemy się razem w fajne miejsce.

-Świetnie jestem za.

Idziemy w stronę pobliskiego parku, kiedy byłam mała, mama często zabierała mnie tutaj oraz moich braci. Mam z tym miejscem wiele wspaniałych wspomnień, ale także takie o, których najchętniej chciałabym zapomnieć, na przykład takie jak, to kiedy jeździłam z moim sąsiadem, towarzyszem zabaw na rolkach, przeleciałam przez kosz na śmieci i wpadłam to brudnego, śmierdzącego jeziorka.Na dodatek, kiedy próbował mnie z niego wyciągnąć, wpadł do niego i nie odzywał się do mnie przez ponad dwa miesiące.

-Ładnie tutaj.

-Jak zawsze.

Siadamy na dużej huśtawce pod drzewem i huśtamy się,najwyżej jak potrafimy, przy czym udzielam ratujących skórę porad Joshowi.Na serio nie rozumiem co on widzi,w tej pustej dziewczynie, przecież ona w ogóle do niego nie pasuje i to pod każdym względem.On jest zabawny, mądry i jest wspaniałym przyjacielem a ona głupią, pustą lalunią.

Miłość jest dziwna, o ile można ją tak w ogóle nazwać w tym przypadku, że scala ze sobą dwie całkiem inne osoby.Może to prawda, że przeciwności się do siebie przyciągają.

Dopiero po chwili orientuję się, że do tej pory trzymamy się z Joshem za ręce.

-Może coś zjemy?-mówię puszczając jego dłoń.

-Kupimy jednego hamburgera w tamtej budce,to będzie takie rooomantyczne- szczerzy się Josh.

-Ty na serio myślisz, że dla Claudii twarz umazana ketchupem będzie romantyczna?

-Nie, ale dla ciebie będzie, prawda?

-Oczywiście.

Podchodzimy do budki i kupujemy dużego hamburgera oraz cole.Josh jako gentleman daje mi go pierwszej i grzecznie czeka na swoją kolej.Biorę dużego gryza i podaję go chłopakowi, przy czym on wybucha śmiechem.

-Z czego się tak śmiejesz?-udaję poirytowaną.

-Z twojej umazanej od ketchupu buźki.

Piorunuję go wzrokiem, a on bierze chusteczkę ,wyciera mi kąciki ust i bierze gryza hamburgera.

-Jakie to romantyczne.

-Nawet nie wiesz jak bardzo.

Kończymy jeść hamburgera, po czym idziemy na dalszy spacer.

Josh zaczyna mnie łaskotać w miejscu między żebrami co doprowadza mnie do takiego śmiechu,że z moich oczu zaczynają płynąć łzy ,a moja twarz robi się cała czerwona.Chcę wykręcić mu rękę, ale on mi to uniemożliwia, chwyta mnie w pasie, podnosi do góry i już po chwili kręcimy się, śmiejąc się głośno.

Już widzę jutrzejsze okładki gazet.

-Tylko bez takich-próbuję być poważna, ale mi to nie wychodzi.

-Teraz jesteś się zupełnie jak Claudia.

-A zachowuję się jak ona?

-Nie.

-To dlaczego traktujesz mnie jak ją ?

- W jakim sensie?

-Jak Claudię, twoją dziewczynę.

-Nigdy się z nią tak nie wygłupiałem.

-Bo ty to ty a ona jest...

-Całkiem inna sprawa, co?

-Tak, chciałbym, żeby choć w połowie była taka jak ty.Żebym mógł z nią normalnie porozmawiać jak z tobą, powygłupiać się lub po prostu iść gdzieś, a nie siedzieć cały czas w tych sklepach.

-To może jej to powiedz.Skoro ciebie kocha, to powinna cię zrozumieć.

-Masz rację Jenn, powinienem to zrobić od razu.

Postanawiamy wrócić do domu, ponieważ zaczyna się powoli ściemniać.

20 minut później.

Gdy wchodzimy do domu, Josha witają moja mama i tata.

-Dzień dobry państwu.

-Dzień dobry Josh, miło nam ciebie widzieć.

-Dawno ciebie u nas nie było, co tam u ciebie słychać?

-Po staremu a u pana?

-Również oprócz faktu, że zostałem dziadkiem.

-Gratuluję panu.

-Hej Josh-woła z góry Ben.

-Cześć stary, gratuluję.

Ben schodzi z góry do nas i wita się z Joshem i pokazuje mu małą Loren.

-Śliczna jest, mogę ją potrzymać?

-Oczywiście-podaje mu Loren.

-Jesteś taka słodka, pewnie ciocia jest dumna, że ma taką piękną bratanicę.

-Jakżeby inaczej-uśmiecham się do chłopaka.

-Lepiej uważaj, bo ciocia cię jeszcze zje.

Siadamy razem z rodzicami oraz Benem przy stole.Rozmawiamy prawdopodobnie na każde tematy od jedzenia aż po naszą pracę, przy czym żartujemy i doskonale się bawimy. Razem z Joshem opowiadamy o naszych żartach na planie filmowym, Ben o swojej pracy a mama z tatą ze szczegółami opowiadają nam o swojej wymarzonej wycieczce do Brazylii i o swojej wpadce na lotnisku.

-Ładnie tutaj.

-Dzięki.

-To, co robimy?

-Może obejrzymy jakiś film?

-Pewnie a co proponujesz?

-Może jakąś komedię?

-Okej, chcesz coś do picia?

-Jeśli oglądamy film to wiesz co chcę-robi głupią minę.

-Już przynoszę.

Wychodzę z pokoju, po czym idę na dół do kuchni ,gdzie otwieram lodówkę.

-Co szukasz kochanie?-pyta mama z salonu.

-Mamy piwo?Bo nigdzie go nie widzę.

-Kochanie, twój ojciec wypił ostatnie przed chwilą.

-Kurde.

Idę z powrotem na górę, wchodzę do pokoju gościnnego i informuję o tym Josha.

-Josh ja za chwilę wrócę,idę do sklepu.

-Idę z tobą.

-To chodź.

Schodzimy na dół, ubieramy się, po czym wychodzimy na dwór.

-Pójdziemy pieszo, bo to kawałek stąd.

-Z przyjemnością.

Kupujemy kilka piw oraz chipsy i wychodzimy ze sklepu.Josh dostrzega kilka automatów, do których wrzuca się pieniądze, po czym przekręca się gałkę a ze środka wyskakuje plastikowe jajko w, którym jest jakaś zabawka lub coś innego.

Wrzucamy kilka monet do automatów i przekręcamy gałki z, których wyskakują jajka, które od razu wkładamy do kieszeni.Później podchodzimy do największego automatu z chwytakiem do zabawek.Z miny Josha wnioskuję, że dopóki czegoś nie wyciągnie, to stąd nie pójdziemy.

Wrzucamy monetę i zaczynamy zabawę.

Dzięki swojemu fuksowi Josh wyciąga z chwytaka 2 białe pluszowe misie, które mi wręcza, a następnie idziemy prosto z nimi do mojego domu.

Kładziemy się oboje na łóżku i włączamy straszny film.Przez cały film wygłupiamy się i śmiejemy się z wszystkich idiotycznych sytuacji w filmie, przy okazji próbujemy nie wypluć piwa ze śmiechu.

Po filmie Joshowi znowu zebrało się na wygłupianie się i zaczyna mnie bić poduszkami, a ja za wszelką cenę próbuję się przed nim bronić.Gonimy się po całym pokoju i wrzeszczymy na całe gardło.Jestem ciekawa ,co powiedzą moi rodzice, kiedy usłyszą to, co tu my wyprawiamy.Po kilkudziesięciu minutach przestajemy i z powrotem kładziemy się do łóżka, oglądamy teledyski na YouTube i pijemy kolejne piwa.

-Jak się trzymasz po Kevinie?

-Dzięki tobie zapomniałam o tym buraku.

-Nie masz mi za co dziękować Jenn.

-Nie mów tak, bo mam-kładę głowę na klatce piersiowej bruneta i oglądam kolejne teledyski.

Liebster Blog Award!

Po raz kolejny dziękuję wam za nominację <3 jesteście kochane.

Pytania!!

Igrzyskomaniaczka
  1. Która część Igrzysk Śmierci najmniej Ci się podobała?
  2. Czy planujesz piercing ciała lub jakieś tatuaże?
  3. Jaka jest Twoja ulubiona pora roku?
  4. Czy lubisz pisać wypracowania jako praca domowa na narzucony przez nauczyciela temat?
  5. Od czego jesteś uzależniona? (nie chodzi o jakieś używki itd xD)
  6. Jaki jest Twój ulubiony sport?
  7. Co lubisz robić poza pisaniem?
  8. Do której klasy chodzisz? xD
  9. Czy zachowałabyś się na dożynkach jak Katniss i zgłosiłabyś się na Głodowe Igrzyska za bliską osobę?
  10. Jakie jest Twoje ulubione święto? (np. urodziny)
  11. Czy malujesz się na co dzień? 

1.Najmniej podobał mi się Kosogłos.
2.Planuję tatuaż.
3.Lato.
4.Nie.
5.Od muzyki.
6.Jazda konna <3.
7.Gotować,jeździć konno,pływać,mixować piosenki,rysować(czasami zdarzy mi się narysować coś z igrzysk), słuchać muzyki.
8.2 technikum xD
9.Gdyby chodziło o najbliższą mi osobę to tak.
10.Boże Narodzenie.
11.Tak.



Płonący Kosogłos

1. Czemu prowadzisz bloga?
2. Twoja ulubiona postać z ulubionego filmu? 
3. Co Cię motywuje do dalszego pisania?
4. Który strój na paradzie trybutów Ci się najbardziej spodobał?
5. Twój ulubiony dystrykt?
6. Co sądzisz na temat przemocy?
7. Jakie masz postanowienia na ten rok?
8.  Jakie masz marzenia?
9. Ulubione 3 piosenki?
10.  Ulubiony cytat?
11. Pamiętasz jakiś sen z dzieciństwa? (Jeśli tak to opowiedz krótko)
 
 
 
1.Chciałam zająć się tym czym lubię czyli pisaniem i wymyślaniem własnych historii.
2. Postać Trish z filmu Romeo musi umrzeć.
3.Motywują mnie komentarze innych osób,kiedy chwalą mnie za ciekawie wymyśloną  historię.
4.Oczywiście,że stroje Katniss i Peety.
5. 4.
6.Jeśli chodzi ci o pobicie kogoś,morderstwo,nękanie itp.to uważam,że to jest okrucieństwo i nie powinno tak być na świecie,bo dobrzy ludzie na to nie zasługują.A jeśli chodzi ci o przemoc na wojnie,to sama wiesz jak jest w dzisiejszych czasach.Ty próbujesz rozwiązać konflikt pokojowo a druga strona zupełni odwrotnie,więc bez niej się nie obejdzie.
7.Zdać na prawo jazdy, w końcu zacząć się uczyć i pisać bloga aż do końca.
8.Znaleźć dobrą pracę i mieć własnego konia.
9.Podam 4 xD
Kwabs-Walk
Taylor Swift-Safe and Sound
Aaliyah-Try Again
Sigala-Sweet Lovin
 
10.Pamiętaj, że kochamy się do szaleństwa, więc możesz mnie całować, kiedy tylko zechcesz. ~Peeta.
 
11.A więc tak kiedy byłam mała śniło mi się,że byłam na sawannie razem z moim tatą i koleżanką.
Pamiętam,że niebo wyglądało tak jak na początku bajki Król Lew xD.Wokół nas biegały zebry,słonie,żyrafy,antylopy,lwy,gepardy,nosorożce itd.
Chodziliśmy po skałach,rzekach z krokodylami,płynęliśmy łódką,potem wyszliśmy na brzeg a ludzie zaczęli uciekać,ponieważ na sawannę wkroczyły dinozaury,nagle sceneria się zmieniła byliśmy w jurajskim parku,padał deszcz a ludzie panikowali i uciekali w popłochu a ja z koleżanką i tatą wzięliśmy jakieś giwery i zaczęliśmy strzelać do welociraptorów przed,którymi ludzie uciekali,ale kiedy dostrzegł nas tyranozaur to już nie było tak super xD.Zaczęliśmy uciekać a on ryczał i nas gonił,jedząc przy okazji innych ludzi xD.

Nominuję 

Sia THG


sobota, 23 stycznia 2016

Rozdział 6 część 1/2

Witam wszystkich gorąco. Dziś kolejny rozdział. Pozdrawiam i życzę miłego czytania, za wszelkie błędy przepraszam.

Budzę się następnego dnia. Sama nie wiem, kiedy zasnęłam, wiem tylko tyle, że wczoraj był wspaniały dzień dzięki Joshowi. Wstaję z łóżka i doprowadzam się do porządku. Schodzę na dół i robię to co zwykle, sięgam do lodówki i wyciągam szynkę, ser i pomidory.Otwieram chlebak, wyciągam kilka kromek i kładę na nie kilka plasterków szynki, sera i pomidora. Siadam na kanapie, po czym otwieram laptopa, jem kanapki i sprawdzam nowe wiadomości.

Dostałam przypomnienie od mojej menadżerki, że, za 3 tygodnie startujemy z kręceniem ostatniej części ,,Kosogłosa'' i muszę stawić się około 10 rano na planie zdjęciowym.

Czyli tylko 3 tygodnie wolnego-mówię pod nosem.

Naprawdę jest mi smutno z tego powodu,że za kilka miesięcy będzie po wszystkim. Te 4 lata minęły kategorycznie za szybko. Pamiętam swój pierwszy dzień, gdy poznałam Liama, Josha oraz resztę ekipy, wydaje mi się,że to było zaledwie wczoraj,

a naprawdę minęły już prawie 4 lata. Nie chciałabym nigdy tego kończyć,za bardzo wciągnęłam się w nasze igrzyska,które razem stworzyliśmy a najbardziej rozłąki z moimi przyjaciółmi.

Dokańczam jedzenie kanapek, później postanawiam wziąć długą relaksacyjną kąpiel w wannie.Włączam ciepłą wodę, nalewam do wanny trochę płynu lawendowego,zasłaniam rolety oraz zapalam kilka świeczek dla nastroju. Biorę telefon do ręki i włączam swoje ulubione piosenki, po czym wchodzę do wanny wypełnionej ciepłą,pachnącą lawendą wodą.

Czuję się tak bosko, jak nigdy, już od dawna nie miałam czasu, aby się tak zrelaksować. Pogłaśniam muzykę, zamykam oczy i relaksuję się na całego.

Nie mija 10 minut i słyszę dzwonek telefonu leżącego na półce.Z niechęcią otwieram oczy i biorę go do ręki i spoglądam na ekran, dzwoni mój brat Ben.

-Słucham?

-Jennifer?

-Tak to ja.Co tam słychać Ben?

-Jen,Cristina właśnie zaczęła rodzić.

-Już tak szybko? Przecież termin ma za miesiąc.

-Tak wiem Jen, ale ona już rodzi i jedziemy do szpitala, chciałem ci powiedzieć, bo chciałaś być przy porodzie.

-Będę u was niedługo.

-To do zobaczenia siostrzyczko.

-Cześć.

Pędem biegnę po schodach na górę, wyciągam czarną walizkę i kładę ją na łóżku. Otwieram szafę i wyciągam najpotrzebniejsze rzeczy. Pakuję do walizki koszulki, spodnie i kilka bluz oraz bieliznę.Szybko zamykam walizkę i schodzę na dół.Na dole dzwonię na lotnisko i zamawiam prywatny samolot.

Po kilku godzinach jestem już przed moim domem,prawie,że wyskakuję z taksówki i biegnę w stronę mojego starego domu.Naciskam na klamkę i szybko wchodzę do środka.

Ściągam kurtkę,kładę ją na starej drewnianej komodzie,następnie wchodzę do przedpokoju.

-Mamo? Tato?-pytam dość głośno.

-Ooo skarbie już jesteś-odpowiada mama z kuchni.

-Przyleciałam,najszybciej jak się dało.

Rodzice podchodzą do mnie i przytulają mnie mocno do siebie.

-Co z Cristiną?

-Są już razem z Benem w szpitalu.

-To chodźmy już-pośpieszam ich.

-A może chcesz coś zjeść kochanie?

-Nie jestem głodna, zjadłam w samolocie.

-Jak minął ci lot?

-Całkiem dobrze, tylko wolałabym, żeby leciał szybciej.

-Ale na pewno nie jesteś głodna?-pyta ponownie mama.

-Nie mamo,nie jestem głodna. Lepiej jedźmy już do szpitala.

Moja kochana mama jak zawsze myśli tylko o jedzeniu.

Wychodzimy na dwór, wchodzimy do nowego samochodu taty i jedziemy do szpitala.Po drodze opowiadam mamie i tacie o wydarzeniach z Kevinem i o tym jak jego walizka w tak szybkim tempie wylądowała na parkingu przed moim apartamentem.Gratulują mi tego,że w końcu pozbyłam się go ze swojego życia oraz kolejnej świetnej roli.Ja natomiast wypytuję ich o ich wycieczkę do Brazylii z okazji rocznicy ich ślubu o,której tak bardzo marzyli.

Naprawdę cieszę się z tego powodu,że dzięki mojej pracy mogłam sprawić im tak dużą radość, a także spełnić ich największe marzenie.

Po kilkudziesięciu minutach jesteśmy już w szpitalu. Przechodzę przez długi korytarz, podchodzę do jednej z pielęgniarek i pytam o Cristinę.

-Szukamy Cristiny Lawrence.

-Tamta sala po prawej-wskazuje ręką położna.

-Dziękuję.

-Przepraszam, czy pani to Jennifer Lawrence? Mogę prosić panią o autograf? Jestem pani wielką fanką.

-Oczywiście, ma pani długopis?

-Tak, proszę.

Podpisuję kartkę kobiety i idę z rodzicami do sali w ,której znajduję się Cristina oraz Ben.

Kobieta leży na łóżku a Ben oraz pielęgniarki patrzą z zachwytem na dziewczynkę zawiniętą w różowy rożek.

-Cześć-mówię cichym głosem.

-Cześć Jennifer.

Podchodzę do brata i przyglądam się małej, uroczej dziewczynce.Jest taka słodka,że mogłabym ją zjeść.

-Jest cudowna.

-Jest taka podobna do ciebie Ben-mówi mama.

-Mogę ją potrzymać?-pytam.

-Oczywiście-mówi dając mi na ręce dziewczynkę.

-Jesteś taka słodka-uśmiecham się do dziewczynki.

-Kochanie jak się czujesz?

-Nie pytaj,teraz daj mi odpocząć-mówi zmęczona.

-Macie już dla niej imię?

-Tak, Loren.

-Śliczne imię, ale nie tak jak ty kochanie.Ciocia się w tobie zakochała.

-Tylko mi jej nie zjedz Jenn- mówi żartobliwie Ben.

-Tego nie obiecuję.

Kilka dni później.

Wstaję wczesnym rankiem,idę do łazienki wziąć długi, relaksujący prysznic, po czym idę na dół. Kątem oka zauważam swoją czarną torebkę, którą zostawiłam w pośpiechu parę dni temu.

Biorę ją do ręki i wyciągam z niej telefon. Przeglądam go i widzę około 20 nieodebranych połączeń od Josha oraz kilka od mojej przyjaciółki Gabrieli.

Przez poród Cristiny całkiem zapomniałam o tym, że istnieje coś takiego jak telefon.

Postanawiam oddzwonić do Josha, na pewno się o mnie martwił, przecież przez te kilka dni nie dawałam znaku życia ani nie powiedziałam nikomu, gdzie jadę.

-Jenn ty żyjesz?Dzwoniłem tyle razy do ciebie,gdzie ty jesteś?

-Pojechałam do rodziny, a co stęskniłeś się za mną?

-Martwiłem się, a dzwoniłem do ciebie, ponieważ potrzebuję twojej pomocy.

-Tak więc słucham cię uważnie.

-Wolałbym nie gadać o tym przez telefon.

-To może przyjedziesz do domu moich rodziców, pamiętasz chyba ,gdzie on jest prawda? Pogadamy o tym wszystkim na spokojnie.

-Jenn, ale to nie będzie problem?

-Oczywiście, że nie.

-Nie śmiej się już z tego, wiem, że nie jestem za wysoki.

-Wiesz, że ja zawsze się lubię z tobą droczyć Josh.

-To kiedy mogę przyjechać?

-Kiedy tylko chcesz.

-To do zobaczenia za kilka godzin.

Rozłączam się i kładę telefon na stole.

-Tak więc mam się spodziewać Josha za kilka godzin-mówię sama do siebie.

-Coś się stało?-pyta mama.

-Nie nic, ale Josh przyjedzie za kilka godzin.

-Cudownie, długo go nie widziałam to wspaniały chłopak.

-To nie będzie żaden problem?

-Oczywiście, że nie.

-To w takim razie idę przygotować mu pokój.

-Myślałam, że wy razem z Jos...-przerywa w połowie zdania.

-Tak?

-Nie nic kochanie, idź.

-Co mówiłaś?

-Już nic, idź na górę.


Nie rozumiem, o co teraz chodziło mojej mamie i do czego ona zmierzała, lecz teraz nie zawracam sobie tym głowy i idę na górę.

Wchodzę do pokoju gościnnego, wyciągam z szafy czyste poszewki i przebieram łóżko. Zanoszę brudną pościel do pralni,po czym idę na dół oglądać telewizję. Kładę się na kanapie, przykrywam się cienkim kocem i włączam telewizor. Pstrykam po kanałach, lecz nie znajduję nic ciekawego ,więc postanawiam obejrzeć wiadomości.

Los chciał, żeby akurat puścili mnie w wiadomościach o gwiazdach. Do tej pory mówią o tym, jak pozbyłam się Kevina z mojego domu, ale o tym, że miał tyle dziewczyn na boku to już nie potrafią powiedzieć.

Wkurzam się i wyłączam telewizor.

Wstaję z kanapy i podchodzę do półki z książkami, przebieram w niej kilka minut ,aż znajduję stare gazety sprzed kilkunastu lat. Nie mam ochoty teraz czytać książek, dlatego biorę gazety do przeglądnięcia. Nie spodziewałam się, że znajdę takie antyki na zwykłej półce z książkami.

2 godziny później.

Słyszę dzwonek do drzwi. Wstaję, podchodzę do drzwi i przekręcam zamek.

-Cześć Jenn.

Na mojej twarzy pojawia się szeroki uśmiech.

Kolejny rozdział niedługo.

piątek, 1 stycznia 2016

Rozdział 5.

Witam wszystkich!Tak więc kolejny rozdział, zapraszam wszystkich do czytania i komentowania.

Idę za Joshem po schodach, po czym idziemy na recepcję. Pytamy recepcjonistę czy paparazzi są pod budynkiem. Na nieszczęście moje i Josha przeczucia się sprawdziły, cały budynek był okrążony przez natrętnych paparazzi.

Recepcjonistka proponuje nam wyjechanie samochodem z podziemnego parkingu, którego wyjazd znajduje się kilka metrów od tego budynku. Ja całkowicie zapomniałam o tej możliwości, jestem tak zdenerwowana tym wszystkim, że nie potrafię myśleć logicznie. Idę razem z Joshem na parking, po czym wsiadamy do samochodu i udajemy się do miejsca,gdzie znajduje się Kevin, czyli do jego matki.

Dzwonię nerwowo na dzwonek i wyczekuję aż ten zboczeniec, łaskawie otworzy drzwi. Odwracam się do stojącego za mną Josha, kiwa głową a jego wyraz twarzy mówi mi, że jest tu ze mną i mi pomoże.

Słyszę odgłos przekręcanego klucza, a do mojego nosa dochodzi znajomy zapach wanilii.

-Jennifer, kochanie jak dobrze, że tu jesteś. Stęskniłem się za tobą-próbuje mnie uściskać a ja odtrącam go.

-Zamknij się! Jakim prawem nagrywałeś mnie i siebie w łóżku?

-Jennifer to nie tak....

-Jesteś zboczeńcem!-wrzeszczę.

-Co ty do diabła mówisz?

-To, co widziałam w twoim telefonie-uderzam go z liścia w twarz.

-Nie miałaś prawa tam patrzeć-dotyka miejsca w, które go uderzyłam.

-To po jasną cholerę mnie nagrywałeś w łóżku?

-Nie twój interes-prycha.

-Jeśli komuś to wysłałeś to osobiście cię zabiję-uderzam go kolejny raz w twarz.

-Przestań! Oddawaj ten pier****ny telefon.

-Nie, pojadę z tym na policję.

-Ty cholerna....-podnosi na mnie rękę.

Josh podbiega do mnie i chwyta podniesioną rękę Kevina.

-Zostaw ją.

-A ty tu czego chcesz Hutcherson? Wynoś się stąd to nie twoja sprawa.

-Mi się wydaje,że tak.

-Wypierdzielaj, zanim oberwiesz.

-Zostaw Jenn w spokoju, a to, co nagrałeś masz natychmiast usunąć ,albo idziemy z tym do sądu i masz chłopie przerąbane.

-Co cię to obchodzi, co ja mam niby nagrane w telefonie?

-Nie miałeś prawa mnie nagrywać ani robić zdjęć tym dziewczyną-wrzeszczę.

-Nie wasz interes co ja mam w telefonie!

Ściskam mocniej telefon tego idioty i rzucam nim z całej siły w betonowy chodnik, po czym zaczynam skakać po nim.

-Co ty robisz idiotko??

-Niszczę twój cholerny telefon a co nie widać?Teraz nie masz już żadnych filmów ani zdjęć, a jeśli gdziekolwiek zobaczę taki film albo zdjęcie ze mną to mnie popamiętasz.Z nami koniec!Nie zbliżaj się do mnie, bo cię zabiję, nienawidzę cię.

Chwytam mocno Josha za rękę i wychodzimy z podwórka matki Kevina.

-Ale mu dogadałaś Jenn.

-Ktoś w końcu musiał.

-Dupek.

-Skończony fi*t i tyle.

-Masz coś przeciwko, jeśli zabiorę cię dziś na kolację?

-Nie wiem czy mam teraz ochotę coś jeść Josh,może innym razem.

-To może się gdzieś przejdziemy wieczorem? Pójdziemy gdzieś, gdzie nie będzie nikogo i nie będzie nam przeszkadzać.Co ty na to? Zrelaksujesz się i zapomnisz o tym dupku.

-Z tobą zawsze-uśmiecham się do chłopaka i idę z nim do samochodu i jedziemy do mojego apartamentu.

Gdy jesteśmy już na miejscu ,Josh każe zabrać mi koszyk, trochę jedzenia i picia oraz 2 duże koce. Idziemy na podziemny parking, następnie wsiadamy do mojego auta i wyruszamy na przejażdżkę po okolicy. Josh nie chce mi powiedzieć ,gdzie jedziemy, ponieważ stwierdził, że tam gdzie mnie zabiera,to będzie dla mnie niespodzianką. Po około,dwóch godzinach drogi jesteśmy już na miejscu.

Wysiadam z Joshem z kabrioletu i idę z nim na plażę. Dzisiejszy wieczór jest przepiękny,słońce powoli zaczyna opuszczać horyzont,tworząc przepiękny widok. Pomału schodzi ono w dół, niejako zatapiając się w głębokich morskich wodach. Jego promienie przepięknie odbijają się od spienionej tafli wody, przez co mieni się ona milionem różnorodnych kolorów. Podobnie dzieje się z niebem. Kiedy spoglądam na wszelkie chmury na nim zawieszone, wydaje mi się, że są one różową wata cukrową, która tylko czeka,żeby ją zjeść.

W czasie wakacji widziałam różne zachody słońca, lecz ten jest całkowicie inny niż te wszystkie pozostałe.

Nikt mi nie przeszkadza, mogę być sobą, nie muszę się przed nikim ukrywać i mogę robić to ,na co mam ochotę. Sama wybrałam karierę aktorki i muszę się liczyć z konsekwencjami tego, co wybrałam. Czasami naprawdę chciałabym być normalną osobą, która może wychodzić z domu, kiedy chce i nie musi się ukrywać przed nikim, ale z drugiej strony kocham to, co robię, mogę grać w filmach, zwiedzać świat, pomagać innym, a także poznawać nowych ciekawych ludzi, z czego najbardziej się cieszę. Przez ostatnie kilka lat poznałam wiele wspaniałych osób, a także kilka, których żałuję, że poznałam, ale gdyby nie to nie poznałabym Josha.

Josh jest wspaniałą osobą, jest dla mnie ogromnym wsparciem w takich chwilach jak te. Jest dla mnie jak brat czy najlepsza przyjaciółka, zawsze mogę z nim porozmawiać, a on zawsze postara się mnie zrozumieć i wesprzeć. Czasami jest tak bardzo denerwujący, że najchętniej bym go pobiła.Nienawidzę, kiedy robi bąbelki ze śliny, gdy strzela kośćmi u szyi, wtedy kiedy wydaje odgłosy chrapania do mojego ucha a najbardziej nienawidzę tego, jak jest niezręczna cisza a on udaje świerszcza. To doprowadza mnie do szału, ale gdyby nie on nie wiem co zrobiłabym sama tej nocy, na pewno zrobiłabym coś głupiego.

Kładziemy koszyk i rozkładamy 2 duże koce na piasku, Josh wyjmuje jedzenie z kosza ,a ja zachwycam się pięknym widokiem zachodzącego słońca.

-Chcesz coś do picia albo do jedzenia?

-A co jest do picia?

-Wino oraz sok pomarańczowy.

-Więc poproszę wino.

-Proszę-nalewa mi oraz sobie lampkę wina.

Wypijam około 4 lampek wina, po czym opieram głowę o klatkę piersiową Josha, on w tym czasie obejmuje mnie ramionami. Nigdy w życiu się tak nie czułam, chciałabym, aby ta chwila trwała wiecznie, tylko my i piękny zachód słońca. Odchylam głowę do tyłu i spoglądam na Josha, zatapiam się w jego brązowych tęczówkach, które błyszczą w świetle zachodzącego słońca. Przez chwilę w mojej głowie rodzi się myśl, że mogłabym się w nim zakochać ,a w tym momencie najbardziej chciałabym go pocałować i podziękować mu za wszystko, za to, że jest tu ze mną i chce mi pomóc.
Co za niedorzeczny pomysł, przecież wczoraj zerwałam z Kevinem, a on jest razem z Claudią szczęśliwy. Chociaż ja nie rozumiem jak można być szczęśliwym,z taką pustą dziewczyną jak ona. Nie mogłabym mu tego zrobić, ale on jest taki słodki i pociągający.

Chyba powinnam przestać pić to wino, bo w mojej głowie zaczyna się dziać coś niedobrego. Odstawiam lampkę wina na piasek.

-Mógłbym przesiedzieć tutaj cały dzień-zaczyna.

-Ja również, dziękuję,że mnie tutaj zabrałeś.

Czuję obok swojej dłoni wibracje telefonu Josha.

-Dostałeś sms-a, lepiej go sprawdź.

-Nie Jenn to na pewno nic ważnego.

-Josh, proszę cię ty mój mały człowieczku-uśmiecham się szeroko.

-No niech ci będzie-podnosi telefon i sprawdza zawartość sms-a.

Na jego twarzy pojawia się zszokowanie, po czym przeradza się ono w dość delikatny uśmiech.

-Coś się stało?-pytam.

-Nie to nic ważnego.

-Wiesz, jeśli się coś stało to mów śmiało.

-Jenn nic się nie stało-podnosi głos.

-No dobra, dobra spokojnie-biorę wino do ręki i wypijam zawartość kieliszka.

-Smakuje ci?

-Nawet nie wiesz jak bardzo.

-To już wiem co kupię ci na urodziny.

Spoglądam spod łba na chłopaka, po czym wybucham śmiechem.

Przez następne dwie godziny siedzimy na plaży i wygłupiamy się na całego. Dzięki Joshowi już powoli zaczynam zapominać o Kevinie i to, co mi zrobił. To może nawet i dobrze, że z nim zerwałam, bo przez ostatnie kilka tygodni nie dogadywaliśmy się i nie mieliśmy dla siebie czasu. Kiedy jedno z nas miało kilka dni spokoju, to z kolei drugie było na drugim końcu kraju i zajmowało się filmem czy reklamą i tak w kółko.

Szczerze mówiąc przeczuwałam, że Kevin może mnie zdradzać, ale nie chciałam tego do siebie dopuścić i cierpieć przez to, dopóki nie przekonałam się o tym na własne o czy i to w moim własnym domu.

Pomału zaczynamy się pakować, składamy koce, sprzątamy jedzenie i picie i wkładamy wszystko do samochodu, następnie jedziemy prosto pod mój dom. Przez całą drogę do domu słuchamy radia i wydzieramy się na całe gardła,śpiewając nasze ulubione piosenki.

2 godziny później.

-Pomóc ci, coś zabrać na górę?

-Nie, dam sobie radę.

-Na pewno?

-Tak, na pewno-uśmiecham się i zabieram swoje rzeczy.

Żegnam się z Joshem i daje mu buziaka w policzek, po czym idę do swojego apartamentu.

Kiedy jestem już w domu,ściągam buty i idę prosto na górę, nawet nie ściągam ubrań, tylko kładę się na łóżku,przykrywam się miękką kołdrą  i zasypiam z uśmiechem na ustach.