Obserwatorzy

sobota, 23 stycznia 2016

Rozdział 6 część 1/2

Witam wszystkich gorąco. Dziś kolejny rozdział. Pozdrawiam i życzę miłego czytania, za wszelkie błędy przepraszam.

Budzę się następnego dnia. Sama nie wiem, kiedy zasnęłam, wiem tylko tyle, że wczoraj był wspaniały dzień dzięki Joshowi. Wstaję z łóżka i doprowadzam się do porządku. Schodzę na dół i robię to co zwykle, sięgam do lodówki i wyciągam szynkę, ser i pomidory.Otwieram chlebak, wyciągam kilka kromek i kładę na nie kilka plasterków szynki, sera i pomidora. Siadam na kanapie, po czym otwieram laptopa, jem kanapki i sprawdzam nowe wiadomości.

Dostałam przypomnienie od mojej menadżerki, że, za 3 tygodnie startujemy z kręceniem ostatniej części ,,Kosogłosa'' i muszę stawić się około 10 rano na planie zdjęciowym.

Czyli tylko 3 tygodnie wolnego-mówię pod nosem.

Naprawdę jest mi smutno z tego powodu,że za kilka miesięcy będzie po wszystkim. Te 4 lata minęły kategorycznie za szybko. Pamiętam swój pierwszy dzień, gdy poznałam Liama, Josha oraz resztę ekipy, wydaje mi się,że to było zaledwie wczoraj,

a naprawdę minęły już prawie 4 lata. Nie chciałabym nigdy tego kończyć,za bardzo wciągnęłam się w nasze igrzyska,które razem stworzyliśmy a najbardziej rozłąki z moimi przyjaciółmi.

Dokańczam jedzenie kanapek, później postanawiam wziąć długą relaksacyjną kąpiel w wannie.Włączam ciepłą wodę, nalewam do wanny trochę płynu lawendowego,zasłaniam rolety oraz zapalam kilka świeczek dla nastroju. Biorę telefon do ręki i włączam swoje ulubione piosenki, po czym wchodzę do wanny wypełnionej ciepłą,pachnącą lawendą wodą.

Czuję się tak bosko, jak nigdy, już od dawna nie miałam czasu, aby się tak zrelaksować. Pogłaśniam muzykę, zamykam oczy i relaksuję się na całego.

Nie mija 10 minut i słyszę dzwonek telefonu leżącego na półce.Z niechęcią otwieram oczy i biorę go do ręki i spoglądam na ekran, dzwoni mój brat Ben.

-Słucham?

-Jennifer?

-Tak to ja.Co tam słychać Ben?

-Jen,Cristina właśnie zaczęła rodzić.

-Już tak szybko? Przecież termin ma za miesiąc.

-Tak wiem Jen, ale ona już rodzi i jedziemy do szpitala, chciałem ci powiedzieć, bo chciałaś być przy porodzie.

-Będę u was niedługo.

-To do zobaczenia siostrzyczko.

-Cześć.

Pędem biegnę po schodach na górę, wyciągam czarną walizkę i kładę ją na łóżku. Otwieram szafę i wyciągam najpotrzebniejsze rzeczy. Pakuję do walizki koszulki, spodnie i kilka bluz oraz bieliznę.Szybko zamykam walizkę i schodzę na dół.Na dole dzwonię na lotnisko i zamawiam prywatny samolot.

Po kilku godzinach jestem już przed moim domem,prawie,że wyskakuję z taksówki i biegnę w stronę mojego starego domu.Naciskam na klamkę i szybko wchodzę do środka.

Ściągam kurtkę,kładę ją na starej drewnianej komodzie,następnie wchodzę do przedpokoju.

-Mamo? Tato?-pytam dość głośno.

-Ooo skarbie już jesteś-odpowiada mama z kuchni.

-Przyleciałam,najszybciej jak się dało.

Rodzice podchodzą do mnie i przytulają mnie mocno do siebie.

-Co z Cristiną?

-Są już razem z Benem w szpitalu.

-To chodźmy już-pośpieszam ich.

-A może chcesz coś zjeść kochanie?

-Nie jestem głodna, zjadłam w samolocie.

-Jak minął ci lot?

-Całkiem dobrze, tylko wolałabym, żeby leciał szybciej.

-Ale na pewno nie jesteś głodna?-pyta ponownie mama.

-Nie mamo,nie jestem głodna. Lepiej jedźmy już do szpitala.

Moja kochana mama jak zawsze myśli tylko o jedzeniu.

Wychodzimy na dwór, wchodzimy do nowego samochodu taty i jedziemy do szpitala.Po drodze opowiadam mamie i tacie o wydarzeniach z Kevinem i o tym jak jego walizka w tak szybkim tempie wylądowała na parkingu przed moim apartamentem.Gratulują mi tego,że w końcu pozbyłam się go ze swojego życia oraz kolejnej świetnej roli.Ja natomiast wypytuję ich o ich wycieczkę do Brazylii z okazji rocznicy ich ślubu o,której tak bardzo marzyli.

Naprawdę cieszę się z tego powodu,że dzięki mojej pracy mogłam sprawić im tak dużą radość, a także spełnić ich największe marzenie.

Po kilkudziesięciu minutach jesteśmy już w szpitalu. Przechodzę przez długi korytarz, podchodzę do jednej z pielęgniarek i pytam o Cristinę.

-Szukamy Cristiny Lawrence.

-Tamta sala po prawej-wskazuje ręką położna.

-Dziękuję.

-Przepraszam, czy pani to Jennifer Lawrence? Mogę prosić panią o autograf? Jestem pani wielką fanką.

-Oczywiście, ma pani długopis?

-Tak, proszę.

Podpisuję kartkę kobiety i idę z rodzicami do sali w ,której znajduję się Cristina oraz Ben.

Kobieta leży na łóżku a Ben oraz pielęgniarki patrzą z zachwytem na dziewczynkę zawiniętą w różowy rożek.

-Cześć-mówię cichym głosem.

-Cześć Jennifer.

Podchodzę do brata i przyglądam się małej, uroczej dziewczynce.Jest taka słodka,że mogłabym ją zjeść.

-Jest cudowna.

-Jest taka podobna do ciebie Ben-mówi mama.

-Mogę ją potrzymać?-pytam.

-Oczywiście-mówi dając mi na ręce dziewczynkę.

-Jesteś taka słodka-uśmiecham się do dziewczynki.

-Kochanie jak się czujesz?

-Nie pytaj,teraz daj mi odpocząć-mówi zmęczona.

-Macie już dla niej imię?

-Tak, Loren.

-Śliczne imię, ale nie tak jak ty kochanie.Ciocia się w tobie zakochała.

-Tylko mi jej nie zjedz Jenn- mówi żartobliwie Ben.

-Tego nie obiecuję.

Kilka dni później.

Wstaję wczesnym rankiem,idę do łazienki wziąć długi, relaksujący prysznic, po czym idę na dół. Kątem oka zauważam swoją czarną torebkę, którą zostawiłam w pośpiechu parę dni temu.

Biorę ją do ręki i wyciągam z niej telefon. Przeglądam go i widzę około 20 nieodebranych połączeń od Josha oraz kilka od mojej przyjaciółki Gabrieli.

Przez poród Cristiny całkiem zapomniałam o tym, że istnieje coś takiego jak telefon.

Postanawiam oddzwonić do Josha, na pewno się o mnie martwił, przecież przez te kilka dni nie dawałam znaku życia ani nie powiedziałam nikomu, gdzie jadę.

-Jenn ty żyjesz?Dzwoniłem tyle razy do ciebie,gdzie ty jesteś?

-Pojechałam do rodziny, a co stęskniłeś się za mną?

-Martwiłem się, a dzwoniłem do ciebie, ponieważ potrzebuję twojej pomocy.

-Tak więc słucham cię uważnie.

-Wolałbym nie gadać o tym przez telefon.

-To może przyjedziesz do domu moich rodziców, pamiętasz chyba ,gdzie on jest prawda? Pogadamy o tym wszystkim na spokojnie.

-Jenn, ale to nie będzie problem?

-Oczywiście, że nie.

-Nie śmiej się już z tego, wiem, że nie jestem za wysoki.

-Wiesz, że ja zawsze się lubię z tobą droczyć Josh.

-To kiedy mogę przyjechać?

-Kiedy tylko chcesz.

-To do zobaczenia za kilka godzin.

Rozłączam się i kładę telefon na stole.

-Tak więc mam się spodziewać Josha za kilka godzin-mówię sama do siebie.

-Coś się stało?-pyta mama.

-Nie nic, ale Josh przyjedzie za kilka godzin.

-Cudownie, długo go nie widziałam to wspaniały chłopak.

-To nie będzie żaden problem?

-Oczywiście, że nie.

-To w takim razie idę przygotować mu pokój.

-Myślałam, że wy razem z Jos...-przerywa w połowie zdania.

-Tak?

-Nie nic kochanie, idź.

-Co mówiłaś?

-Już nic, idź na górę.


Nie rozumiem, o co teraz chodziło mojej mamie i do czego ona zmierzała, lecz teraz nie zawracam sobie tym głowy i idę na górę.

Wchodzę do pokoju gościnnego, wyciągam z szafy czyste poszewki i przebieram łóżko. Zanoszę brudną pościel do pralni,po czym idę na dół oglądać telewizję. Kładę się na kanapie, przykrywam się cienkim kocem i włączam telewizor. Pstrykam po kanałach, lecz nie znajduję nic ciekawego ,więc postanawiam obejrzeć wiadomości.

Los chciał, żeby akurat puścili mnie w wiadomościach o gwiazdach. Do tej pory mówią o tym, jak pozbyłam się Kevina z mojego domu, ale o tym, że miał tyle dziewczyn na boku to już nie potrafią powiedzieć.

Wkurzam się i wyłączam telewizor.

Wstaję z kanapy i podchodzę do półki z książkami, przebieram w niej kilka minut ,aż znajduję stare gazety sprzed kilkunastu lat. Nie mam ochoty teraz czytać książek, dlatego biorę gazety do przeglądnięcia. Nie spodziewałam się, że znajdę takie antyki na zwykłej półce z książkami.

2 godziny później.

Słyszę dzwonek do drzwi. Wstaję, podchodzę do drzwi i przekręcam zamek.

-Cześć Jenn.

Na mojej twarzy pojawia się szeroki uśmiech.

Kolejny rozdział niedługo.

10 komentarzy:

  1. Jak zwykle, świetny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekałam i mam!
    Rozdział świetny :)
    ~kochanka Finnicka i BFF Johanny (Igrzyskomaniaczka)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostałaś nominowana przeze mnie do LBA! :D
    http://historiajohannym.blogspot.com/2016/01/liebster-blog-award-lba-2.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, super, super! <3
    Pisz szybciutko kolejny rozdział! (W którym- jak myślę- będzie więcej Josha. :D )
    PiŻW! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej! Zostanę tu chyba na dłużej xD A tak poza tym nominuję cię do LBA ;d http://kochaszmnieprawdaczyfalszprawda.blogspot.com/2016/01/liebster-blog-award-lba-11-pytan-11.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Cóż, kolejny cudowny rozdział.
    Cieszę się, że pokazał trochę zwykłego życia Jennifer. To naprawdę miło się czytało.

    Ja osobiście nie zauważyłam żadnych błędów, to chyba dobrze:D.

    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział, coś mi się wydaje że będzie ciekawie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział czekam na następny ❤❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń