Obserwatorzy

środa, 10 października 2018

Rozdział 15.

Witam was kochani jak zwykle zapraszam do czytania i komentowania.
Proszę was o komentarz na temat tego rozdziału,komentarze od was do dla mnie motywacja dla dalszego pisania.Jak podoba się wam nowe tło? :)
Wiem że nie odzywałam się już szmat czasu tutaj. Jeśli macie chęć do komentowania to zapraszam.
Przepraszam też że zaniedbałam oba blogi...... ale w moim życiu wiele się działo,szkoła,rodzina,prawa jazdy i zupełny brak weny.Jeśli ktoś tu zaglądnie proszę dać znać.
A i chcę wam powiedzieć,że stworzyłam całkiem nową historię,coś zupełnie innego,nie jest to związane z igrzyskami,ale również bardzo ciekawa opowieść,którą sama stworzyłam.


***Jennifer***
Moja instruktora prowadzi mnie na podest,gdzie będę odgrywać z Samem scenę w,której on jest atakowany i rozszarpany przez zmiechy.
Ashley to 32 letnia blondynka,o ciemnej karnacji.Znam ją od 4 lat,jest znakomita w tym co robi,zawsze dokładnie potrafi wytłumaczyć co należy zrobić i jak się zachować w danej sytuacji.
Gdyby nie ona byłoby mi ciężko cokolwiek zrobić.

-Zrozumiałaś wszystko Jenn?-pyta z uśmiechem.

- Tak,oczywiście-odwzajemniam uśmiech.

-W razie jakichkolwiek problemów wiesz gdzie jestem-puszcza mi oczko i odchodzi.

Patrzę w stronę otworu przez który uciekaliśmy w poprzedniej scenie.Jest głęboki na około 4 metry,a na samym dole znajdują się ludzie odgrywający zmiechy.

-Buuu- Sam wsadza mi palce między żebra.
Podskakuję ze strachu przy czym wydobywam z siebie ciche jęknięcie.
-O matko, ty wariacie,chcesz żebym dostała przez ciebie zawału?

-Już widzę główne nagłówki w gazetach ,,Jennifer Lawrence umiera na zawał podczas kręcenia ostatniej części Kosogłosa ,,-mówi przez śmiech, machając ręką.

- ,, Sam Claflin posądzony o morderstwo Jennifer, co dalej z Igrzyskami Śmierci ? ,,

-  ,,Kto odziedziczy majątek po Jennifer, może sprawca morderstwa?,,-wybucha śmiechem

Puszczam mu gniewne spojrzenie,lecz po chwili również się z tego śmieję.

-Moi drodzy pogaduszki na potem,najpierw praca potem przyjemności ! - krzyczy podenerwowany Francis.
-Akcja !

Zaczynamy ujęcie.

Jakiś czas później.

Cholerna Miley-myślę.

 Jeśli chciała wyjaśnić coś z Liamem to mogła to zrobić tak,żeby nie widziało ją setki paparazzi,a nie przy wyjściu....Biedny Liam na pewno nie będzie miał spokoju przez najbliższe 2 miesiące,w sumie to tak jak ja po rozstaniu się z Kevinem.
Nie cierpię tej dziewczyny, i z zachowania i tego jej tandetnego stylu ubierania się,rozumiem że chcę zwrócić na siebie uwagę,ale też trzeba znać umiar , bo to co ostatnio widziałam przyprawiło mnie o wymioty.


(Uwaga! Dla wrażliwych osób,proszę o przewinięcie zdjęcia) *






A mianowicie jej sesja zdjęciowa dla magazynu ,,Paper,, . Rozumiem pojęcie sztuka ,ale to już przesada.
Nie wiem co Miley ma w głowie,ale na pewno nie mózg,to zerwanie z Liamem poprzewracało jej w głowie.


Powtarzamy jeszcze kilka ujęć po czym udajemy się na przerwę.
Przechodzimy na stołówkę,gdzie każdy nakłada sobie na talerz drugie śniadanie i zajmuje swoje miejsce.
Ja nakładam sobie kilka łyżek makaronu z krewetkami oraz 1 bagietkę czosnkową i herbatę.
Pośpiesznym krokiem idę do stolika gdzie znajdują się już Sam,Liam,Josh oraz Jena.

-I ty to wszystko zjesz?- pyta Sam.

- Sugerujesz mi coś?- pytam cierpko.

-Nie ja nic,ale coś ci się chyba przytyło ostatnimi czasy- śmieje się.
Josh razem z Jeną omal nie dławią się swoim śniadaniem.

-Sam,powiedz mi jedno,nie za dużo ostatnimi czasy dostajesz po głowie tym kapciem od Laury?Teraz dostaniesz jeszcze od Jenn.Chcesz tego?-pyta Liam.

-Nie,nie,nie dziękuję,już wystarczy. - udaje zakłopotanego.

Wszyscy wybuchamy śmiechem.Ahhh jak ja kocham te nasze przekomarzanie się,od razu poprawiają mi humor.Dzięki nim ta praca jest taka wspaniała, mimo sprzeczek,które między nami się zdarzają i tak ich kocham jak własną rodzinę.

Po śniadaniu udaję się do charakteryzatorni i siadam na krześle.O dziwo jeszcze nikogo nie ma,więc siedzę sama i przeglądam magazyn.Na moje nieszczęście znów widzę te prawie nagie zdjęcia Miley,przewracam nerwowo stronę magazynu i czytam informacje ze świata.
Nagle ktoś kładzie dłoń na moim ramieniu,a przez moje ciało przechodzi już znana mi fala ciepła.

-Chowasz się przede mną Jenn?-pyta mnie Josh.

-Przed tobą nigdy-uśmiecham się.

-Co tam czytasz?

-Jakieś wiadomości ze świata,w sumie nic ciekawego się nie dzieje.

-A chcesz,żeby tutaj działo się coś ciekawego?- uśmiecha się zadziornie.





sobota, 27 sierpnia 2016

Rozdział 14.


Jak zawsze zapraszam do czytania i komentowania.

***Josh***

Budzę się punktualnie o 6 rano.Przecieram oczy,wstaję z łóżka i idę do łazienki na krótki prysznic.

Ubieram fioletowy podkoszulek i czarne dresowe spodnie.

Wchodzę do kuchni, załączam czajnik, po czym otwieram lodówkę i wyciągam z niej kilka naleśników z czekoladą.

Kiedy kończę je jeść, zaparzam sobie kawę i wlewam ją do pojemnika na wynos.

Zarzucam na siebie bluzę i wychodzę z mieszkania,a następnie wchodzę do windy i zjeżdżam na parking ,gdzie czeka na mnie mój kierowca.

W drodze na plan piję kawę przeglądając ,przy tym wiadomości ze świata.

Wkurzam się widząc samego siebie uciekającego przez parking przed Miley razem z Liamem.

Człowiek zrobi jedną głupią rzecz i mówią o tym dosłownie wszędzie.To prawda,że gwiazdy nie mają życia prywatnego,a fotograf za zrobienie im jak najbardziej kompromitującego zdjęcia dostaje fortunę.

Gdy już jestem na miejscu, setki fotografów stoją już przy bramach studia. Podjeżdżając bliżej, omal nie rozjechaliśmy kilku z nich, mimo tego,że kierowca piskał na nich klaksonem.

Kiedy wychodzę z samochodu ,rozpoczyna się burza pytań i zdjęć.Gdyby nie okulary przeciwsłoneczne,które mam w samochodzie to kompletnie nic bym nie widział.

-Co takiego się stało,że uciekaliście przed Cyrus?

-Boicie się Miley?

-Czy Miley spotyka się z Liamem?

-Josh,uśmiech.

-Liam chce wrócić do Miley?

-Odezwij się!

-Josh,chodź tutaj-ochroniarz prowadzi mnie do wejścia.

Wchodzimy przez szklane drzwi do budynku w,którym znajduje się biuro Francisa.

Przechodzimy przez długi korytarz pokryty białymi kafelkami i żółtymi ścianami.Gdy już jestem pod samymi drzwiami ,biorę głęboki oddech i wchodzę do środka.

Pomieszczenie jest pokryte białą farbą,na środku znajduje się mahoniowe biurko z 3 czarnymi skórzanymi fotelami.Na ścianach znajdują się liczne fotografie z filmów z aktorami.Pod oknem znajduje się czarna skórzana kanapa na 4 osoby,a obok niej znajduje się dość spora brązowa donica z palmą.

Trwa tu już dyskusja Francisa z Liamem na temat ucieczki przed Miley.

-Cześć.

-Cześć,siadaj.

Siadam na fotelu obok Liama i lustruję twarz poirytowanego Francisa.

-Liam ja nie chcę się wam wpieprzać w życie prywatne,ale przez to będziemy mieli opóźnienia ze zdjęciami.

-To nie moja wina,to ona się mnie uczepiła.

-Musicie uważać teraz, na co robicie,premiera niedługo a oni chodzą za wami cały czas.Josh to tyczy się też ciebie i Jenn.Na razie nie zwracajcie na siebie aż takiej uwagi. Widzieliście oboje co teraz dzieje się przed studiem,teraz paparazzi będą wszędzie,trzeba będzie zatrudnić jeszcze więcej ochroniarzy,żeby nie wchodzili nam na plan,praca się opóźni, a my będziemy mieć więcej pracy.

-Czyli mamy nigdzie nie wychodzić?

-Możecie,tego wam nie zabronię, bo byłoby to idiotyczne,proszę was jedynie o niezwracaniu na siebie uwagi.Dobrze by było, gdybyście ubierali czapki,okulary i tak dalej.Teraz idźcie do charakteryzatorni, bo za godzinę zaczynamy.

Oboje kiwamy głowami i wychodzimy z biura, po czym następnie idziemy do charakteryzatorni.

Mija około 45 minut i już jesteśmy gotowi do nagrywania.Wchodzimy na plan i czekamy na resztę ekipy,czyli Natalie,Jennifer i Eldena.

Kiedy już wszyscy jesteśmy, Francis krzyczy akcja.

Leżę na podłodze i trzymam ręce na głowie.

-Zostawcie mnie -szepczę.

-Przeciwnie,dasz radę-zapewnia mnie Jennifer.

-Tracę kontrolę nad sobą.Oszaleję jak one-kręcę głową.

Patrzę na Jennifer,ona przybliża się do mnie i całuje mnie czule w usta.Przez moje ciało przechodzi dreszcz,ona delikatnie odrywa wargi od moich, po czym przesuwa palce po moich nadgarstkach,aby ścisnąć moje dłonie.

-Nie pozwól,żeby mi cię odebrał.

-Nie.Nie chcę..

-Zostań przy mnie.

-Zawsze.

Pomaga mi wstać i zwraca się do Eldena, grającego Polluksa.

-Jak daleką stąd do ulicy?

Pokazuje na sufit.

-Cięcie-krzyczy Francis.

-Jenn i Josh powtarzamy pocałunek,był niezbyt przekonujący.Na miejsca proszę.

Ustawiamy się ponownie w pozycji jak ostatnio.

-Akcja!

-Tracę kontrolę nad sobą. Oszaleję jak one-kręcę głową.

Spoglądam na Jennifer,ona przybliża się do mnie i całuje mnie czule w usta,tym razem tak,że mam ochotę na więcej.

-Cięcie!Mamy to!

Uśmiecham się do Jenn i pomagam jej wstać.

-Teraz przeniesiemy się na halę numer 3,musimy dokończyć scenę z Samem, kiedy zmiechy go atakują.

Zgodnie z jego poleceniem idziemy na halę numer 3,gdzie czeka na nas uśmiechnięty Sam.

-Długo kazaliście na siebie czekać-szczerzy się do nas.

-Trzeba było powtórzyć całuśną scenę-odpowiada Liam.

-Tyle razy się całowaliście i musieliście powtarzać?

-A może zrobili to specjalnie-śmieje się Liam.

Mierzę ich spojrzeniem i zaczynam się śmiać.Jenn natomiast jest lekko zdziwiona, ale za chwilę również zaczyna się śmiać.

-Jak czuje się Laura?

-Oprócz tego,że ciągle padam ofiarą jej hormonów to dobrze.

-Na miejsca kochani,nagramy to i robimy przerwę-mówi przechodząc obok nas Francis.

Nasi instruktorzy pokazują nam nasze miejsca, po czym zaczynamy nagrywać kolejną scenę, kiedy walczymy w kanałach z zmiechami,co było dość trudne, ponieważ udawanie przerażenia podczas udawanej walki z ludźmi ubranymi w zielone kostiumy nie jest wcale takie proste,kiedy przez większość czasu chce ci się śmiać.

Z naszej perspektywy wyglądało to komicznie,lecz dla widza będzie to dość przerażające, kiedy graficy komputerowi się tym zajmą.

Po kilku upadkach do wody, nieudanymi kwestiami i upuszczonymi pistoletami dokańczamy nagrywanie tej sceny.

Podczas naszej krótkiej przerwy Jenn razem z Samem udają się nagrać kolejne ujęcie.








czwartek, 25 sierpnia 2016

Rozdział 13.

Cześć.Zapraszam do czytania i komentowania,również zapraszam was na drugiego bloga IgrzyskaŚmierciAlways.Pozdrawiam.

****Josh****

-Ale dlaczego ona poszła za Liamem do toalety?-drapie się w głowę.

-Sam chciałbym to wiedzieć,kiedy poszedłem go szukać, oni już się kłócili od dłuższego czasu.

-Myślałam,że ona już nareszcie da mu spokój-prycha.

-Też tak myślałem,ale najwidoczniej się oboje pomyliliśmy.Na dodatek, kiedy powiedziałem mu,żeby nie zrobił nic głupiego przez nią,nic mi nie odpowiedział ,tylko odjechał.

-Wkurzony był ,nie dziwię się mu.Też pewnie bym tak zareagowała.

-Jenn,mi się wydaje,że on nadal coś do niej czuje.

-Liam?Przecież wiesz jak on reaguje, kiedy tylko słyszy jej imię,on jej nie cierpi.

-A może on tylko chce, żebyśmy tak myśleli?

-Dobra zakończmy rozmowę.Bo kiedy tylko pomyślę o niej robi mi się niedobrze-udaje wymioty.

Na dodatek, kiedy zobaczyłam w wiadomościach,żę ty i Liam uciekacie przed nią i paparazzi przez parking,to myślałam,że zwariuję.

Widziałam się z nią zaledwie 4 razy i za każdym razem zachowywała się coraz gorzej.Jak nie podrywała kogoś, to wszędzie pokazywała piersi i pośladki.

-Trzeba też znać jakiś umiar-odpowiadam cicho.

-Może czegoś się napijemy?

-A co proponujesz?

-Może piwo?-uśmiecha się do mnie.

-Z tobą zawsze.

Jennifer idzie do kuchni,a ja włączam telewizor,gdzie momentalnie pojawiają się zdjęcia moje i Liama, kiedy uciekaliśmy z parkingu.

-No pięknie!-podnoszę głos.

-Co się stało?-wychodzi z kuchni z piwem.

-Jesteśmy głównym tematem dla tabloidów,a co innego.

-Przecież to ogromna sensacja,Hutcherson i Hemsworth uciekają przed Cyrus na parkingu-śmieje się cicho.

-Przełączę to lepiej-zabiera mi pilot i przełącza na program muzyczny.

Kończy się piosenka Princea, Purple Rain,a zaczyna się piosenka Cher Believe,ulubiona piosenka Jenn.

-But after all is said and done-śpiewa cicho uśmiechając się do mnie.

-You're gonna be the lonely one, oh-dokańczam.

-Do you believe in life after love?-krzyczymy oboje.

Biorę Jenn za rękę i tańczymy na środku salonu.Przytulam ją do siebie,czule całuję jej szyję i śpiewam dalszą część piosenki.


*Następny dzień.*

-Wychodzę,jutro widzimy się na planie.

-No wiadomo-uśmiecha się.

Podchodzę do niej,przytulam się do niej i całuję ją namiętnie.

Zakładam czapkę i okulary,po czym wychodzę z jej apartamentu.Kieruję się w stronę windy,a następnie jadę na dół,gdzie widzę zza okien czyhających paparazzi.

-Proszę na parking panie Hutcherson,już zadzwonię po pana kierowcę.

-Dziękuję-idę na podziemny parking.

Czekam około 10 minut na kierowcę,następnie wchodzę do samochodu i jadę do mojego mieszkania.

Zrzucam z siebie bluzę,czapkę i okulary.Zerkam na telefon i widzę 5 połączeń nieodebranych od reżysera.

-No pięknie-mówię do siebie.

Wybieram jego numer i czekam na połączenie.

-Czy wy zwariowaliście??!!-krzyczy do słuchawki.

-Ale...

-Żadne ale Josh, wszędzie o was mówią,wszędzie!Zdajesz sobie sprawę,że jutro będzie ich 20 razy tyle co zazwyczaj??Znowu będziemy mieli opóźnienia ze zdjęciami.Jutro razem z Liamem macie przyjść do mojego biura.Cześć-rozłączył się

-My to zawsze musimy coś odwalić-myślę.

Idę do łazienki,ściągam ubrania i wrzucam je do kosza na pranie.Wchodzę do kabiny i biorę długi gorący prysznic.Przez ten czas zastanawiam się co powiedzieć Francisowi na jutrzejszym spotkaniu odnośnie do tego, co stało się wczorajszego dnia.Kiedy wchodzę spod prysznica ,słyszę dzwonek telefonu.

Podchodzę do półki i odbieram go.

-Halo?

-Cześć Josh,tu Loren,Francis dzwonił do mnie przed chwilą,że mam przyjechać do ciebie i poprawić ci włosy na jutro,bo będziemy mieli na to mało czasu.

-Dobra,to przyjeżdżaj.Czekam na ciebie.

-Będę za chwilę.Cześć.

-Cześć.

Odkładam telefon na półce,ubieram na siebie szary podkoszulek i czarne jeansy,włosy zostawiam w nieładzie, ponieważ i tak za niedługo znowu będę musiał je umyć.

Kiedy wychodzę z łazienki, słyszę dzwonek do drzwi.

-Otwarte-krzyczę.

Drzwi się otwierają i widzę uśmiechniętą Loren.

-Cześć Josh-podchodzi do mnie i całuje mnie w policzek.

-Cześć,napijesz się czegoś?

-Nie dzięki,zabierzmy się lepiej za farbowanie-kładzie na stoliku torbę.

-No dobrze.

-Po tym, co się wczoraj stało Francis, chodził jak poparzony.

Spoglądam na Loren i nie odzywam się.

-Będziemy mieli opóźnienia,dlatego tu jestem.

-Przez Miley tyle się podziało,co za człowiek-wlewa farbę do pojemniczka.

-Nie mów mi o niej,przez nią są same problemy-prycham.

-No dobrze-nakłada mi farbę na włosy.

Kiedy Loren kończy nakładać mi farbę na włosy,dzwoni do mnie mama.

-Josh!Do jasnej cholery,co ty wyprawiasz?

-Mamo...-mówię niepewnie.

-Przed naszym domem jest kilkadziesiąt fotografów,nawet tata nie mógł wyjść w spokoju do ogrodu!

-Ale mamo to nie moja wina!

-Trzeba było nie zwracać na siebie,aż takiej uwagi!-rozłącza się.

-To już 3 osoba, od której dostaje ochrzan-odkładam telefon.

-To, kto był 1?

-Jenn.
















 

piątek, 29 lipca 2016

Rozdział 12.


Tak wiem,nie było mnie bardzo długo...Musicie mi to wybaczyć,miałam dość dużo pracy ostatnio i nie miałam czasu, aby cokolwiek pisać.Za jakiekolwiek błędy przepraszam.Tak jak zawsze życzę wam miłego czytania.

**Josh**

Podbiega do mnie Liam.

-Mam 2 bilety na Chicago Bulls idziesz ze mną?

-Stary jak ty je załatwiłeś?!?Przez ostatnie 2 tygodnie starałem się o te bilety.

-Kumpel zachorował i został mu jeden bilet,dlatego pomyślałem,że możemy iść.

-O której jest ten mecz?

-Za jakieś 2 godziny.Radzę ci chłopie pośpiesz się, bo to kawałek drogi stąd.

-Okej,zaraz wracam, tylko przebiorę się i zmyję z siebie to wszystko.

Idę najszybciej jak mogę do mojej garderoby,zmywam z siebie makijaż,po czym ubieram szary t-shirt,dżinsy i czarne trampki ,następnie idę na parking gdzie czeka na mnie Liam.

-To będzie niezapomniany mecz-szczerzy się.

*Godzinę później*

Wchodzimy razem na halę i zajmujemy miejsca w pierwszym rzędzie.Spoglądam raz w prawo,a raz w lewo,aby się rozejrzeć i dostrzegam ją,obejmuje się z jakimś mężczyzną.Ubrana jest w miały crop top,czarne leginsy i szare szpilki.

-Liam - szturcham go w ramie.

-Co?

-Yyyyy... popatrz w lewo-mówię cicho.

Liam spogląda w lewo i z jego szczerego uśmiechu nie pozostaje zupełnie nic.Na jego twarzy maluje się grymas i niedowierzanie,że ona siedzi zaledwie parę krzeseł dalej.

Ona patrzy na niego z wyższością, trzymając za rękę jakiegoś mężczyznę.

Zmieniła się,z słodkiej i miłej dziewczyny w wulgarną,wiecznie imprezującą kobietę.Poznałem ją na premierze pierwszej części Igrzysk Śmierci.Była bardzo miła i sympatyczna,ciągle uśmiechnięta,a przede wszystkim szczęśliwa.Razem z Liamem ciągle wymieniali ze sobą spojrzenia i ciepłe uśmiechy,byli zakochani.

Teraz myślę,że mogliby skoczyć sobie nawzajem do gardeł,gdyby nie fakt,że jesteśmy w miejscu publicznym i wokół nas są setki ludzi.

Liam spuszcza z niej wzrok i udaje,że nic się nie stało,że jej po prostu nie widział.

-Weźmiemy coś do jedzenia?

-Dobra,mi zabierz orzeszki.

-Przepraszam!!Poprosimy 2 paczki orzeszków i 2 duże coca cole-woła do sprzedawcy.

-Już się robi-podchodzi do nas i daje nam orzeszki oraz coca cole

-Dziękuję,reszty nie trzeba-wręczam mężczyźnie pieniądze.


Przez cały mecz Liam co chwila patrzył w jej stronę,kiedy ich spojrzenia się krzyżowały, momentalnie spuszczali z siebie wzrok.Próbowałem go zagadywać co jakiś czas,lecz bez żadnego rezultatu,odpowiadał mi krótko i nie chciał w żaden sposób przedłużać rozmowy.W ogóle nie interesował się meczem,chociaż tak bardzo chciał na niego iść,ta dziewczyna musi mieć coś, co tak go ciągnie do niej,mimo tego, co ostatnimi czasy wyprawia.

Pod sam koniec meczu wyszedł z hali do toalety,a ja zostałem sam i oglądałem wspaniały mecz Chicago Bulls,dosłownie zmiażdżyli przeciwnika,przewagą 25 punktów.

Po wyjściu z sali spotkałem kilku moich fanów,zrobiłem z nimi kilka zdjęć i dałem autografy,a po Liamie nie było ani śladu.Postanowiłem go poszukać,chodziłem po korytarzach i pytałem ludzi czy ktoś go nie widział.Dopiero po 20 minutach usłyszałem, jak kłóci się z kimś pod salą treningową.

-Jesteś żałosny!

-Ty mnie prześladujesz!

-Chciałbyś!Jesteś zazdrosny o mnie i Patricka!

-O takiego idiotę miałbym być zazdrosny?!-krzyczy.

-To ty jesteś idiotą!Specjalnie przyszedłeś na ten mecz,aby mnie szpiegować!!-wrzeszczy.

-Liam?-pytam.

-Josh?Jak ty mnie tu znalazłeś?

-Szukałem ciebie,bo długo ciebie nie było,a na dodatek mecz się już skończył.

-Za mną!Liam znowu spotyka się z Miley!Szybko robić zdjęcia!-krzyczą jacyś mężczyźni na korytarzu.

-Cholera jasna!Josh spieprzamy stąd-biegnie w stronę drzwi wyjściowych.

Biegnę za nim w stronę parkingu, po czym wchodzimy do samochodu i odjeżdżamy z piskiem opon.

-Specjalnie za mną przyszła,żeby tylko było o niej głośno-warczy.

-Jak to ona za tobą przyszła?

-Jak poszedłem do toalety ,to ona poszła za mną.Kiedy wyszedłem z toalety zaczęła po mnie krzyczeć,że ją prześladuję i nie daje jej spokoju.

-Co za absurd.Liam, ale ona nie była,że tak powiem na haju?

-Za bardzo byłem wkurzony,żeby zwrócić na to uwagę,ale papierosami to waliło od niej na kilometr.

-Co się z nią stało-chwytam się za głowę.

-To wszystko....-zacina się.

-Co?

-Najlepiej nie gadajmy więcej o niej.Dobra?-podnosi głos.

-Dobrze.

Dzwoni mój telefon.

-Josh możesz mi wytłumaczyć co ty wyprawiałeś z Liamem?!!!!!-krzyczy

-Będę za 20 minut u ciebie.

-Czekam.

Rozłączam się i spoglądam na niego.Wystarczyło jedno spojrzenie i już wiedział gdzie mnie zawieść.

Żegnam się z Liamem,klepiąc się po plecach,wymieniając się uśmiechami.

-Tylko nie zrób niczego głupiego przez nią,nie jest tego warta.

-Cześć-zamyka szybę samochodu i odjeżdża z piskiem opon.

-Wspaniały wieczór-mówię do siebie.

Wchodzę do budynku, po czym wsiadam do windy i jadę do apartamentu Jenn.
Kiedy drzwi windy się otwierają dostrzegam Jenn,ubraną w białą koronkową koszulę nocną z olbrzymim dekoltem.W momencie zapominam, po co do niej przyszedłem,jej piękne zgrabne ciało działa na mnie zbyt kusząco.Jeszcze nigdy nie myślałem o Jenn w taki sposób,erotyczny.

-Co wy wyprawiacie?!-krzyczy sprowadzając mnie w tym momencie na ziemię.

-Yyyy....-zacinam się.

-Słucham??

-Może lepiej usiądźmy,dobrze?-proponuję.

-No dobra-prycha.

Siadamy w salonie na białej skórzanej sofie,a następnie opowiadam Jenn o całej zaistniałej sytuacji z Liamem i Miley.

niedziela, 1 maja 2016

Rozdział 11.

Kolejny rozdział.Zapraszam do czytania i komentowania.Wybaczcie,że taki krótki rozdział.

Akcja!-krzyczy reżyser.

Próbuję usiąść na łóżku szpitalnym, ale tylko jęczę z bólu.Biała zasłona,która mnie odgradza zostaje nagle odsunięta przez Johannę Mason,którą gra Jena Mallone.

-Żyję-oświadczam chrapliwym głosem.

-Co ty powiesz,ciemna maso-burczy.

Siada obok mnie na łóżku i wpatruje się we mnie.

-Ciągle trochę obolała?-odłącza moją kroplówkę.

-Kilka dni temu zaczęli mi ograniczać prochy,bo się bali,że zrobią ze mnie takiego czubka jak ci z Szóstki,no więc musiałam trochę od ciebie pożyczać,kiedy nikogo nie było na horyzoncie.

Wzdycha,gdy morfalina wnika do jej układu krwionośnego.

-A ty Kosogłosie?Dobrze się czujesz?

-Czułam się dobrze,dopóki mnie nie postrzelili.

-Daj spokój,ciemna maso.Kula nawet cię nie drasnęła.Cinna o to zadbał.

-Mam połamane żebra?

-Nawet nie to,tylko solidnie poobijane.Tyle,że siła uderzenia rozerwała ci śledzionę i nie udało ci się jej naprawić-macha ręką w moją stronę.

-Nie przejmuj się,i tak jej nie potrzebujesz.Gdyby było inaczej, toby ci jakąś znaleźli,no nie? Wszyscy musimy dbać o to,żebyś nie umarła.

-Dlatego mnie nie cierpisz?-pytam.

-Iii cięcie!!!Było świetnie.Teraz 20 minut przerwy i kręcimy kolejną scenę.

-Nareszcie!Już mnie głowa swędzi od tego dziadostwa-pokazuje Jenna na swoją głowę.

-I tak wyglądasz seksownie jako łysa-krzyczy Sam.

-Prędzej czy później wiedziałam,że mi to powiesz-odpowiada Jenna idąc prosto do śmiejącego się Sama.

Wstaję z łóżka i kieruję się do naszej wspólnej garderoby.Ledwo siadam na swoim krześle,kiedy podchodzi do mnie moja ekipa,która odruchowo poprawia mój makijaż.

-Świetnie grałaś-chwali mnie Olivier.

-Dzięki,tyle makijażu jest konieczne?

-Musisz wspaniale wyglądać,zamknij oczy-prosi mnie.

-Wspaniale?Z tego, co widzę to super nie wyglądam-lekko się uśmiecham.

-Przecież wiesz, o co mi chodzi i nie udawaj,że nie wiesz-mimo,że mam zamknięte oczy to wiem jaką minę przybrał teraz Oliver,trochę podobną to takiej, kiedy spróbujemy zjeść cytrynę.

-Te wory pod oczami to prawdziwe czy sztuczne?-mówi do mnie Josh drażniąc moje ucho.

-Domyśl się.

-Zgaduję,że prawdziwe.

-Zła odpowiedź.

-Przecież wiem jak wyglądasz bez makijażu,mnie nie okłamiesz.

-To ja wam nie przeszkadzam-mówi wychodząc Oliver.

-I tak ślicznie wyglądasz-chce mnie pocałować, lecz odsuwam się od niego.

-Nie przy ludziach,jeszcze za wcześnie.

-A w policzek mogę?

-Tak.

Dostaję delikatnego buziaka w policzek,kiedy podchodzi do nas Liam.

-Okazywanie sobie czułości na planie to dla was normalne,prawda?

-My zawsze,tobie też okazać czułość?

-Nie dzięki-po czym wybucha śmiechem a my razem z nim.

-Ostatnio coś nie znikasz z okładek,wszystko gra?

-Grałoby, gdyby nie Claudia.

-Znajdziesz o wiele lepszą laskę,a teraz witam cię w świecie singli,co powiesz na jakiś mecz?

-Kochani,proszę was na miejsca,kręcimy kolejne ujęcie!-krzyczy Francis.

3 godziny później.

Razem z Joshem.Liamem,Jenną i Samem jemy obiad w pobliskiej restauracji.

-To opowiadaj Josh jak to się stało,że tak głośno jest o tobie w telewizji.

-Przez idiotkę,zrobiła ze mnie głupka i tyle,na dodatek cały czas mnie zdradzała.

-Jak to cały czas?!-podnosi głos Sam.

-Jak za nią pojechałem, to powiedziała wszystko swojemu kochasiowi,że była ze mną tylko na pokaz,żeby zostać sławną aktorką.

-Co za żmija,ja myślałem,że to fajna dziewczyna.

-To najwidoczniej się pomyliłeś-prycha Josh.


Spoglądam na Josha,lustruję jego twarz.Jest wściekły,szczerze mówiąc to nie dziwię się mu skoro każdy z kolei pyta go o Claudię,mnie również zaczyna to denerwować.

-Sorry chłopie,nie chciałem cię urazić.

-Przestańmy gadać o niej,było minęło.Lepiej powiedz co tam u was.Jak czuje się Laura?-zmieniam temat.

-Wiesz,ma teraz te swoje humory i tylko na mnie się wyżywa.Czasami jest naprawdę nie do zniesienia-chwyta się za głowę, po czym kontynuuje-Wiem,że kobiety w ciąży mają swoje humorki i tak dalej, ale ostatnio to dostałem od niej, bo nie mogła znaleźć swoich cholernych kapci.

-To ja ci chłopie szczerze współczuję-klepie go po plecach Jenna,próbując powstrzymać śmiech.

-Cześć,czy mogłabym prosić o autograf?-podchodzi do nas ciemnowłosa dziewczyna o niebieskich oczach i śnieżnobiałych zębach.Ubrana w białe spodnie,fioletowy top i czarną kurtkę.

-Oczywiście z przyjemnością.

-Naprawdę nie mogę uwierzyć,że was tutaj spotkałam,jestem waszą fanką.

-Miło to nam słyszeć-odpowiada Liam.

Kolejno podpisujemy się na zdjęciu i robimy sobie zdjęcie z miłą dziewczyną.

Po zjedzeniu obiadu idziemy z powrotem na plan, gdzie kończymy dalsze ujęcia.




 
   

piątek, 1 kwietnia 2016

Rozdział 10.

Nowy rozdział.Zapraszam do czytania i pozostawienia po sobie opinii.

Kładzie dłoń ma moim policzku,nasze twarze dzieli zaledwie kilka centymetrów.Delikatnie zamykam powieki,kiedy zaczyna dzwonić jego telefon.

Cholera-myślę.Ktoś akurat teraz musiał sobie wybrać porę na dzwonienie.

-Przepraszam-mówi cicho. Spogląda na telefon , wyraz jego twarzy zmienia się o 360 stopni.Z figlarnego uśmiechu, przeradza się w zniesmaczenie i gniew.

-Czego ona chce tym razem??!!-podnosi głos,wstaje z kanapy i rozwala telefon o podłogę.

-Dlaczego to zrobiłeś?Kto to zadzw...-przerywa mi delikatnym pocałunkiem.

Bierze moją twarz w swoje dłonie, by przybliżyć mnie bliżej siebie.

Delikatnie muska moje usta, zsuwając przy tym swoje dłonie na moją talię co przyprawa mnie o dreszcze.

Ja zarzucam mu ręce na szyje, a palce wplatam w jego czarne włosy.

Z czasem nasze wargi zaczynają ze sobą współpracować, a nasz pocałunek staje się coraz bardziej namiętny.

Chciałabym, aby pocałunek trwał dłużej, ale boję się, że zrobię coś nieodpowiedniego pod wpływem alkoholu.

Delikatnie odsuwam się od Josha i patrzę w jego brązowe oczy.Widzę na jego twarzy figlarny uśmiech,który w tym momencie powoduje,że się rumienię.

-Jennifer-mówi cicho jakby ktoś nas podsłuchiwał.

-Tak?

-Teraz już wiem,że nie czuję tego sam.

Ponownie podchodzi do mnie i całuje mnie delikatnie,lecz tym razem znacznie krócej.

Nic mu nie odpowiadam, tylko patrzę w jego brązowe tęczówki.Tak bardzo chciałam tego, aby mnie pocałował,stało się, a ja nie mam pojęcia, co mogłabym mu teraz powiedzieć. Jestem tak zaskoczona,że nie potrafię wydusić z siebie żadnego słowa.

Josh całował mnie już setki razy,lecz ten pocałunek był inny niż te wszystkie pozostałe,on nie był udawany.

-Jeśli tego nie chciałaś to bardzo cię przepraszam Jenn.Nie powinienem tego robić.

-Chciałam, od bardzo dawna-mówię ledwo słyszalnym głosem.

Josh przez chwilę milczy,pewnie jest zaszokowany tym, co mu teraz powiedziałam,ja także, ponieważ sama nie wiedziałam,że kiedykolwiek odważę się mu to wyznać. Jednak alkohol ma to w sobie,że przez niego o wiele lepiej się rozmawia.

-Od kiedy?-pyta.

-Od czasu kiedy zabrałeś mnie na plażę.

-Ja również.

Podnoszę ponownie wzrok na chłopaka,staram się przeanalizować te dwa słowa,które teraz mi powiedział.

Czy ja się przesłyszałam? On również?To dlaczego on tego nie zrobił,w sumie to przecież był wtedy z tą całą Claudią,on ją kochał,a ona go tylko podle wykorzystała.

-Wiem, o co chcesz mnie zapytać,wiem byłem wtedy z Claudią,ale także bałem się ,jak ty na to zareagujesz.Nie chciałem cię w żaden sposób zranić,za bardzo mi na tobie zależy.

Nic mu nie odpowiadam ,tylko przytulam się do niego i wdycham jego zapach.On mnie obejmuje i kładzie głowę na moim ramieniu.

Kilka dni później.

Dziś jest ten dzień, wszyscy wracamy na plan ostatniej części Kosogłosa. Bardzo się z tego cieszę,że zobaczę wszystkich i będę mogła z nimi pracować,ale z drugiej strony czuję smutek,że to już nasz ostatni nasz film we wspólnym gronie.

Wstaję z łóżka,ubieram kapcie i idę prosto pod gorący prysznic. Kiedy już jestem po kąpieli, robię sobie delikatny makijaż, po czym schodzę na dół i robię sobie śniadanie składające się z kilku gofrów z owocami ze śmietaną oraz kawą z mlekiem.

Godzinę później dzwoni mój kierowca informujący mnie,że czeka już na mnie pod budynkiem.

Pośpiesznie zarzucam na siebie mój ulubiony kremowy płaszcz, do tego czarne szpilki oraz okulary i wychodzę.

Po niespełna godzinie jestem już na planie filmowym, gdzie dzisiejszego dnia zostaną nam dokładnie pokazane scenariusze i zostaną określone nam godziny filowania.

Wychodzę z samochodu, następnie żegnam się z kierowcą i idę prosto do budynku na oficjalne zebranie całej naszej ekipy.

Kiedy jestem już na sali witam się z wszystkimi,po czym siadam na miejsce obok Liama. Rozglądam się po sali próbując zobaczyć Josha,lecz na darmo, jeszcze go nie ma.

-Nie martw się za chwilę przyjdzie-mówi mi do ucha Liam.

-Co?

-Wiem,że go wypatrujesz,za dobrze cię znam Jenn.

-A skąd wiesz,że akurat jego szukam?

-Bo tylko jego nie ma i Francisa i powtórzę to jeszcze raz, za dobrze cię znam-uśmiecha się do mnie.

Cały Liam, zna mnie lepiej niż ja sama. Zawsze wie, o czym myślę i jak zareaguję. Mimo swojego wzrostu i wyglądu zachowuje się jak moja najlepsza psiapsióła. Rozmawiamy jeszcze przez chwilę, do momentu aż pojawia się Josh.

Kiedy go widzę ,na mojej twarzy pojawia się ogromny uśmiech. Podchodzi najpierw do Liama, który łapie go w przyjacielskim uścisku,a następnie podchodzi do mnie.


poniedziałek, 28 marca 2016

Rozdział 9.

Kolejny rozdział, przepraszam,że tak długo musieliście czekać.

********************************************************

*******************Josh*************************

Przez głowę przechodzi my myśl,żeby pocałować Jennifer,jej usta są dla mnie jak pokusa. Całowałem ją już wiele razy, tylko wtedy to było częścią mojej pracy, a teraz chciałbym to zrobić z własnej woli.

To byłoby nie na miejscu,Jenn to moja przyjaciółka,a nie dziewczyna,na dodatek dzisiejszego dnia zerwałem z Claudią.

Dzwoni mój telefon.

-Przepraszam-mówię i patrzę na ekran telefonu.

-Mama-mówię cicho.

-To odbierz.

-Cześć mamo.

-Cześć kochanie,to prawda,że już nie jesteś z tą całą Claudią?

-Tak, bo...

-Nareszcie!Wiedziałam,że ona taka jest, podła żmija.Teraz może zaczniesz się spotykać z Jennifer,to bardzo miła dziewczyna.

Jennifer słyszy całą rozmowę,a na jej twarzy pojawia się dość duże zakłopotanie.

-Ale mamo...-zaczynam.

-Josh! Lepszej dziewczyny nie mogłeś znaleźć,to bardzo miła,piękna i dobra dziewczyna i nie sprzeczaj się ze mną.W każdym razie bardzo cieszę się,że nie jesteś już z Claudią.Gratuluję.Dobranoc kochanie.

-Dobranoc.

Odkładam telefon i patrzę na zakłopotaną Jenn.

-Przepraszam za moją mamę.

-Nic się nie stało-podnosi na mnie wzrok.

-Ledwo rozstałem się z Claudią a ona chce mnie już swatać-uśmiecham się do Jenn i siadam obok niej na kanapie.

Zapada niezręczna cisza.Przez kilka dobrych minut siedzimy w bezruchu ,patrząc po ścianach.A co jeśli ona się na mnie obraziła za to, co powiedziała moja matka?Co, jeśli uznała,że to ja namówiłem mamę do tego,żeby zadzwoniła?Josh myśl jak jej to wszystko wytłumaczyć.

-Chcesz piwo?-odzywa się.

-Pewnie.-mówię z ulgą w głosie.

Dziewczyna znika za ścianą po czym idzie w moją stronę z tacą pełną piw.

***************************************************************

Jen.

Pani Michell chce, żebym zaczęła spotykać się z Joshem, przecież nie mogę tak o tym myśleć, Josh to mój najlepszy przyjaciel ,a nie chłopak,Jen uspokój się, zachowaj spokój.

Przechodzę obok krzeseł, przepadam przez coś i oblewam Josha piwem.

-Cholera Josh,przepraszam-obracam się i dostrzegam buty Kevina.

-Nic się nie stało,za chwilę powinno się wysuszyć.

-Co tu robią jego pieprzone buty-wrzeszczę.

-Może są tu po ostatnim razie.

-Faktycznie-dopiero teraz dociera do mnie to,że wyrzuciłam Kevina z domu w samych skarpetkach.Jak mogłam tego nie zauważyć i dlaczego paparazzi nie zrobili mu zdjęcia?

-Teraz już po nim nic nie zostanie-otwieram okno i wyrzucam je przez okno.

-Niezła jesteś.

-W czym?

-W pozbywaniu się niepotrzebnych rzeczy-uśmiecha się.

-Dzięki.

-Niepotrzebnych ludzi też tak się pozbywasz?

-Tak,albo nawet i gorzej.

-To ja wolę być potrzebny-oboje wybuchamy śmiechem.

-Wybacz,że cię oblałam, może chcesz wziąć prysznic,a ja przy okazji oddam ci twoje ubrania.

-Dzięki.To ja zostawiłem u ciebie koszulkę z królikiem?

-Tak,już ci przyniosę-idę na górę i przynoszę ubrania Josha.

Siadam na kanapie,a Josh idzie do łazienki.

Włączam telewizor i przeskakuję z kanału na kanał.

Po jakiś 15 minutach Josh wychodzi z łazienki bez koszulki.Widziałam go już wcześniej bez koszulki,ale tym razem wydaje mi się tak seksowny,że nie mogę się na niego napatrzeć,nadal przyciskając guziki pilota.

-Przez przypadek oblałem koszulkę,dam ją na kaloryfer.

Przez chwilę nie odzywam się do niego, tylko wpatruję się w jego nagi, umięśniony tors.

On szybko to zauważa i uśmiecha się do mnie figlarnie. Odstawiam pilota i uśmiecham się do niego.

-Wybacz zamyśliłam się nad filmem,tak połóż ją sobie.

Obracam głowę w stronę telewizora i widzę scenę erotyczną.

Cholera,Josh pewnie myśli,że jestem jakaś zboczona,albo coś jeszcze gorszego.Szybko przełączam kanał i siedzę zażenowana na kanapie.

-Nie wiedziałem,że lubisz takie filmy-Josh śmieje się do mnie.

-Bo nie lubię-odpowiadam oburzona.

-No dobra,wiem,tylko żartuję-siada obok mnie i podaje mi piwo.

-Co oglądamy?-próbuję zmienić temat.

-Może jakąś komedię co?Ja proponuję American Pie,wiem,że to idiotyczne,ale na dzisiejszy wieczór idealny-proponuje.

Przez cały film prawie sikamy ze śmiechu,a zwłaszcza przy momencie z szarlotką,ten film jest tak głupi,że aż śmieszny,przy okazji wymieniamy z Joshem uwagi na temat naszych nieudanych związków.

W połowie filmu,żeby leżało nam się wygodniej Josh zaproponował, abym położyła się obok niego,żeby było nam wygodniej.

Jenn tylko nie zrób nic głupiego-myślę.

Kładę się obok niego,próbując oglądać film,lecz na darmo,ponieważ już po chwili zaczynamy naszą rozmowę ponownie,pijąc przy tym kolejne piwa.

Josh chwyta jedną ręką moją dłoń, a drugą delikatnie zakłada włosy za moje ucho.

-Jesteś taka urocza,Kevin nie wie ,co stracił.

Na mojej twarzy pojawiają się rumieńce.

-Claudia także-uśmiecham się do chłopaka.

Josh przybliża swoją głowę do mojej, już wiem co,chce zrobić.

Chcę tego, jak nigdy w życiu,przybliżam swoją głowę bliżej Josha.

Kładzie dłoń na moim policzku